środa, 15 stycznia 2014

Rozdział 19- Katastrofa na balu i dziwna przepowiednia.

    Z bal­ko­nu spadłam.

War­kocze w miłość plotę.

Idę do ciebie.



Za­pach pościeli.

Płoną roz­grza­ne noce.

Is­krzą się serca.



Drży liść na zbroi.

Czai się miłość Twoja.

Dłonie rycerza.

- Autor NieBoska



....3 grudnia godzina 15.00....


      -Percy ale na pewno ta sukienka mnie nie pogrubia?- spytała Annabeth 
-Nie jest idealna.
-No ale nie sądzisz, że mnie pogrubia tu w biodrach?
-Ann skarbie...- Percy podszedł do swojej dziewczyny i ją przytulił. - Jesteś dla mnie idealna. Odpowiada ci to czy nie?
-Odpowiada. Ale przyznaj, że mnie pogrubia... mogę jeszcze kupić inną nie?
-Nie za bardzo bal rozpoczyna się o 17.00, a jest już 15.00. 
-No, ale... 
-Skarbie powiedz mi jak mam ci przetłumaczyć, że jesteś zaje*ista i masz świetną figurę?- spytał Percy nadal obejmując Annabeth.
-Nie wiem... -Odparła dziewczyna. 
    Percy uśmiechnął się chytro, oblizał swoje wargi. Po czym delikatnie pochylił dziewczynę do tyłu. Pocałował ją w szyję. Potem przeniósł swoje usta na jej. Ich wargi zetknęły się w bardzo namiętnym pocałunku. 
-Przekonałem? 
-Tak...- powiedziała lekko otumaniona. - Chce jeszcze raz...
-Może później.... ja też muszę się przygotować nie sadzisz? 
- Tak musisz... To który w końcu kupiłeś garnitur?
-Bez żadnego 'wow'.- powiedział smętnie po czym wyszedł z pokoju gościnnego w którym zatrzymała się jego dziewczyna. 
   Naprzeciwko pokoju gościnnego był jego pokój. Wszedł do pokoju i zostawił trochę uchylone drzwi. Otworzył szafę i wziął garnitur wraz z koszulą i niebieską muszką. Tak jak powiedział to Annabath bez żadnego szoku. Garnitur jak każdy. Zdjął koszulkę ukazując swój umięśniony brzuch. Popatrzył na siebie w lusterku i stwierdził, że jest przystojny. Wszedł do łazienki i umył dokładnie twarz oraz zęby. Zdjął spodnie i wsadził je do pralki. Poprawił swoje czarne bokserki, które były dość opięte tu i ówdzie.Wyszedł z łazienki do swojego pokoju. Na łóżku w samej niebieskiej koronkowej bieliźnie leżała Annabeth. 
-Ann...? Co ty tu robisz?
-Czekam na Ciebie Percy... Co już mi nie wolno wchodzić do pokoju swojego chłopaka do tego drzwi były otworzone... 
-Uchylone jak coś... ale wiesz że nie mamy zbyt dużo czasu... I na dodatek musimy być wcześniej... - powiedział czarnowłosy i podszedł do swojej dziewczyny która już wstała z łóżka  i stała naprzeciwko niego.
-Wiem, wiem... ale trochę pieszczot chyba mi się należy...  
   Chłopak objął dziewczynę wokół tali i przycisnął do ściany. Patrzyli sobie w oczy przez jakiś czas. Dziewczyna dotknęła rekom policzka Percy'ego i przybliżyła jego twarz do swojej. Chłopak delikatnie musnął słodkie usta swojej dziewczyny. Ona nie była mu dłużna... Przycisnęła swoje wargi do jego. Chłopak zaczął całować jej brodę schodząc coraz niżej. Zatrzymał się przy jej brzuchu... 
-Może kiedy indziej...- powiedział.
-Ale jesteś! Ja tu... Ugh...
-No co chcesz? Za chwilę zawoła nas mama na dół, bo będzie chciała już jechać, a jak my to będziemy robić i nie usłyszymy jej to po paru minutach się zdenerwuje i wejdzie do pokoju... Więc co wolisz?
-No masz racje... To ty się ubierz... będę czekać na dole...
-Zobaczymy kto będzie pierwszy.
-Okey...
  Dziewczyna wyszła z pokoju i weszła do gościnnego. Zdjęła sukienkę z wieszaka i ją założyła. Podeszła do lustra, umalowała się i uczesała. Założyła szybko kolczyki i marynarkę po czym włożyła szybko na nogi swoje czarne szpilki. Przed wyjściem z pokoju poprawiła jeszcze szminką usta. Wyszła. 

  Percy nadal miał delikatnie otworzone drzwi. Więc dziewczyna go podglądnęła. Stał przed lustrem w czarnym garniturze, białej koszuli i starał się zapiąć niebieską muszkę. Dziewczyna nie mogła wytrzymać min swojego chłopaka. Język wywieszony na wierzch, w oczach iskra wkurzenia, uparcia, szaleństwa i determinacji. 
 Dziewczyna zaśmiała się pod nosem i weszła do pokoju. Podeszła do chłopaka i pomogła mu z zawiązaniem muszki. Chłopak wydał się być  zaskoczony. Poprawiła mu jeszcze chusteczką tego samego koloru w kieszonce.


-Jesteś już prawie gotowy.

-Czemu prawie?- spytał zaskoczony.
-Włosy...
-Co z nimi nie tak?
-Są nie takie jak powinny być...
-Mogę poprosić jaśniej...
-Są przylizane a powinny być takie... - poczochrała go. Jego włosy wyglądały tak ja na zdjęciu obok tylko że czarne. - Teraz wyglądasz znakomicie.- uśmiechnęła się do niego promiennie 
-Dzięki...
 Wziął ją za rękę i wyszli z pokoju. Na dole czekała na nich mama Percy'ego. Założyli kurtki i wyszli. Wsiedli do samochodu i o 16.20 byli na miejscu. Na miejscu czekał na nich Chejron i powiedział:
-Więc tak... Bal jest nad wodospadem trwać będzie do północy bądź pierwszej zależy jak będziecie chcieli, a na noc wiadomo  będziecie spać w swoich domkach. Więc zapraszam pod wodospad.- uśmiechnął się miło. 
Percy wziął plecak w którym miał rzeczy na noc i poszedł do swojego domku. Zostawił plecak i wrócił do Annabeth. Razem poszli pod wodospad.
   Bal zaczął się pomału rozkręcać. Grover był DJ'em. I jego komentarze do piosenek.
-Uwaga DJ Grover puści zaraz kawałek z samego Olimpu. 
    Na stołach były poustawiane talerze ze smakołykami. Wielki tort, krewetki i poncz do picia, ponoć Pan D dorzucił do niego trochę wina. Percy wziął swoją dziewczynę do tańca i zaczął z nią tańczyć. Nagle usłyszał pisk Grovera, który wyłączył muzykę. Wszyscy zebrali się wokół Rachel, z której wyłoniła się zielona mgła. Zaczęła mówić:
-Dwunastu herosów wyzwanie podjąć musi 
i obiecać, że zła moc potworów ich nigdy nie skusi.
Na cztery po trzy podzieleni
przedostać się muszą przez gęstwinę zieleni.
Ścigać ich będą potwory 
i bogowie mogą odgonić te najgorsze zmory.
Ośmiu relikwi szukając 
zgubią jednego o innego dbając.
Bogini pokaże jednemu z was poprzednie losy 
plotąc przy tym swe włosy w ślicznie kłosy.
Heros niepozorny jeden
Będzie waszym największym zagrożeniem 
Wierząc w moc wroga zdradzi was i każdego boga.
Oko w oko ze zdrajcą jeden z was stanie
co mu serce okropnie połamie.

 

 'No czyli w takim wyrazie zapowiada się niezła misja... Aż dwunastu Herosów! I do tego czterech Bogów razem z nami... '- pomyślał Percy. Ale Rachel nie przestała mówić. Jak nigdy zaczęła wymieniać Imiona i nazwiska grup. 
-Grupa pierwsza składać się będzie z Perseusza Jacksona, Annabeth Chase i Nica di Angelo. Grupa druga z Toma Mulla, Willow McCullough, Adama Weekleja .Trzecia  Leo Valdez Piper McLean Jason Grace. Czwartą grupę tworzyć będę troje herosów co zmartwychwstało. 
Po chwili osunęła się delikatnie na Ziemię. 
~*~*~*~*~*~
-Ale no Daniel no choć ze mną na ten bal przecież doskonale wiesz, że tam musimy być! Ja sobie specjalnie kupowałam sukienkę na tą okazję!- wkurzył mnie oj bardzo. Jak on mógł mi to zrobić! A może tak od początku? Jest już 16.00, a ja na 17.00 mam być w Obozie Herosów, a co ten debil mi powiedział? Że nie idzie na ten głupi bal! Dobrze, że nie czyta mi w myślach... Kiepsko by było, ale wracając do sprawy. Powiedział, że on jest ostatnim synem Heliosa i dlatego tam nie idzie, bo jest odmieńcem! Masakra z nim jest! No kurde, a ja specjalnie poleciałam do Francji, żeby sobie kupić sukienkę! 
-Wiesz, że nie mam ochoty jak chcesz idź sama...
-Ale dlaczego?
- Chcesz, żebym był szczery?
-Tak
-Znudziłaś mi się.-powiedział obojętnie. 
-Że co?
-No to co usłyszałaś. Znudziłaś mi się... może i w łóżku jesteś dobra, ale mi i tak się znudziłaś.
-Nienawidzę facetów!- wykrzyczałam i wybiegłam z domu. Wychodząc złapałam torbę w której miałam potrzebne rzeczy ( buty, spodnie, koszulkę itp.) Zdjęłam buty na obcasie i zamieniłam je na buty na płaskim. Podwinęłam sukienkę i wsiadłam na motor Daniela. Jeśli mnie stracił to motor też straci. Ułożyłam tak sukienkę, żeby jej nie zabrudzić, ani nie zniszczyć. Ruszyłam. Po pół godziny byłam już na miejscu. Zdjęłam buty i je zamieniłam na obcas. Ruszyłam w stronę Obozu. Odłożyłam rzeczy na miejsce i ruszyłam w stronę wodospadu. Wszyscy już tam byli. Nico uśmiechną się do mnie, odwzajemniłam uśmiech. 
    Muzyka zaczęła mnie nudzić, przepowiednia jakaś taka dziwna, jak to przepowiednia. Dużo o zdrajcy ehh... Weszłam na sam szczyt wodospadu i siadłam sobie koło strumyka. Patrzyłam się w swoje zapłakane odbicie. Nagle usłyszałam szum. Może mi się wydawało, ale jednak coś nie tak.
-No no, kogo my tu mamy? Legendarną Ninę Rossalles...
-Weź już przestań Luke. Mam dość facetów jak na ten wiek. 
-No cóż... Wybacz jeśli Daniel Cię zranił powiedziałem mu, że ma być delikatny, bo i tak już za dużo wycierpiałaś.
-Czyli co? Najpierw próbowałeś zniszczyć Percy'ego i Ci się nie udało więc teraz próbujesz mnie zniszczyć... Powiedzieć Ci coś?- spojrzałam mu w twarz.- Nie uda ci się to! 
    Wyjął miecz. Przesunęłam się do krawędzi. Jedną nogą już czułam wodę pode mną. Mogłabym go sama wrzucić do wody, ale skoro chce mi ulżyć to niech się stanie co się ma stać. Wyprostowałam się i Luke zbliżył się do mnie i przebił mnie na wylot mieczem. Delikatnie osunęłam się na ziemię. Zdążyłam wyszeptać jedno słowo "Dziękuję". Spadłam w dół. Poczułam lodowatą wodę i usłyszałam krzyki. Ogarnęła mnie ciemność. Czy to już koniec? Koniec moich męczarń? Nie no nie mogę się teraz poddać! Tak długo starłam się zostać Bogiem i teraz ma to pójść na marne? Nie! Nie, poddam się bez walki! Muszę wstać, muszę żyć! Dla Nica, dla Percy'ego, Annabeth i wszystkich którzy kiedykolwiek mnie wspierali. Koniec z tym wracam!
    Nagle wokół mnie woda zaczęła świecić Poczułam się jakoś dziwnie. Nagle tak jak by bez żadnego, ale stanęłam na lądzie w białej todze z niebieskoszarą broszką przypiętą do ramienia. 
*~*~*~*~* 
Wszyscy przerażenia ja też o matko Nina spada w dół na górze Luke? Tak to on. Masakra! Ona przecież! Jej nowa sukienka cała poplamiona krwią! Pluss. Jest w wodzie. Jako pierwszy podbiegam do brzegu. Nie wypływa nic zero. Nagle w wodzie zabłysło białe światło i tu puff ukazała się Nina w białej todze z broszką. A nad jej głową znak. Szara sowa trzymająca trójząb. Dziecko Ateny i Posejdona. Oczy jej błyszczały raz na szaro raz na morsko. Włosy miała kruczoczarne z pasemkami blondu. Była i jest piękna. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Podszedłem do niej.
-Ninuś ty żyjesz...
-Wybacz, ale Cię nie znam... znaczy kojarzę Cię, ale... 
-Zapomniałaś?
-Tak.. Zapomniałam 
__________________________________________________________
Jej i oto mój ulubiony rozdział 19
Wybaczcie za błędy, ale nie czytałam ponownie xd.
Napisałam go dla was pomimo tego, że mam skręconą kostkę i ogólnie nadciągnęłam ścięgno prawej ręki xd.
Jest u mnie na zegarku 21.58 
Czyli dodałam rozdział w Środę xd
Następny rozdziała powinien być w sobotę ponieważ zostaje sama w domu więc można zaszaleć. 
Już jak coś jeszcze trochę choruję na brak weny, ale już mniej. 
Więc tak Egzaminem próbnym się przejmować już nie przejmuję zdobyłam 32 pkt z 40 jupi! 

Pozdrawiam wszystkich a w szczególności tych którzy na ten rozdział czekali 
LuCe

8 komentarzy:


  1. Hah pierwsza... Zabić? Czekam na next i trzymam za słowo, że w sobotę... Zabić? Dobra w pon powinnam być w szkole... chyba... Zabić Cię? Skręciłam lewą kostkę u nogi więc nic nie wiadomo tak czy siak... Zabić? Pytałam już czy mam CIę zaibć? Dobra tyak to fajnie..., ale mogło być lepiej... ze względu na to ile czasu to wymyślałaś powinno być tak, że aż by mi zabrakło słów , a tu co? Widzisz jak długi jest ten komentarz...? No ełaśnie mam tu durzo durzo do powiedzenia. Ciekawa końcówka, a sama treść rozdziału... taka sobie. Fajna, ale szału nie ma... Miałaś lepsze rozdziały... Ale jest jeden plus... Dodałaś LEOSIA <3 dobra palce mnie bolą a muszę wstukać jeszcze swój rozdzia więc na tym mój kom się kończy.
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajumam ci za to ,że piszesz takie zajefajne rozdziały .. ;3 Chcem nexta ,a ja nie lubić czekać ;3 :D
    Pozdro.
    ~ Annabeth Ostatek

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!!
    Końcówka najlepsza.
    Luke... jak ja go uwielbiam. Ale ja kocham czarne charaktery!
    "Ninuś" jak to przeczytałam zaczęłam się śmieć jak opętana.
    Życzę weny i żeby ci noga szybko wydobrzała :)
    No i gratuluję 32 punktów na próbnym. W mojej klasie taki był najwyższy wynik...
    Laciata <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej ej ej co tak mało komów...? Coś się psuje...

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    Nie przejmuj się próbnym sprawdzianem, powyżej 30 to super wynik! :) I pisz, bo jestem ciekawa, co dalej.
    A co do rozdziału przyznam się, że części nie mogłam zrozumieć. Trzy razy czytałam i nadal nic. Po prostu uważam, że ta zmiana narracji była mało potrzebna. W ogóle pisanie raz w narracji trzecioosobowej, a raz w pierwszoosobowej okropnie miesza czytelnikom w głowach. Ale jeśli już tak piszesz, fajnie byłoby, gdybyś napisała, z czyjego punktu widzenia przedstawione są wydarzenia. Wtedy wszystko zrobi się bardziej przejrzyste i zrozumiałe.
    Podoba mi się plan straty pamięci przez Ninę, ponieważ trochę namiesza i wszystko nie będzie już szło tak łatwo. A przecież to opowieść o herosach. Luke zdradza po raz drugi, dlaczego mnie to nie dziwi, to się już robi trochę nudne, ale to Twoje opowiadanie i jeśli potrzebujesz tego wątku, to nie będę się czepiać. :)
    Co do przepowiedni mam tylko jedno zastrzeżenie. Była stanowczo za długa.
    Nie chciało mi się jej nawet czytać do końca, więc gdybyście ją skròciły, byłoby naprawdę super (czego oczywiście nie zrobicie, dlatego nie wiem, po co to tutaj piszę xd).
    Ale mimo wszystko rozdział niczego sobie.
    Życzę dużo weny i szybkiego powrotu do zdrowia
    Vicki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że będzie równie fajny jak poprzednie i będę mogła czytając go rozluźnić się po finale konkursu. Trzymam kciuki za napływ weny( jeśli mogę to tak nazwać:-) i za rekordową długość!!!!!!
    Pozdrawiam i życzę zdrowia,
    Safianka:-D

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodkie były przygotowania do balu
    ale ciekawe kto zginie

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe, jak zawsze :)
    Zapraszam do mnie http://oboz-herosow-dom-hadesa.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń

Hem... Dla niektórych komentarz to tylko opinia o rozdziale.
Dla mnie komentarz to motywacja.
Przyjemny komentarz poprawiam mi samopoczucie i mam ochotę pisać rozdział.
Luce