piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 8 - Moje normalne życie, a może nie...

  *Percy*




  Życie biegnie jak rwąca rzeka.... a ja coś o tym wiem, bo jestem synem Posejdona. Już wiecie jak poznałem swoją starszą siostrę. W brew pozorom jest naprawdę fajna. Wiecie również co mnie czeka w tym roku jeszcze... coś mi się wydaje, że nie będę długo na tym stanowisku... i niedługo będziecie słuchali opowieści o kimś innym...
   Moje wakacje skończyły się na "Wyspie marzeń" i wszyscy razem wróciliśmy do Nowego Jorku. Na lotnisku czekał już tata Annabeth, żeby ją zabrać do San Francisco. Ostatni raz w tym miesiącu pocałowałem ją w usta... ostatni raz przytuliłem i ostatni raz widziałem ją na żywo. Obiecaliśmy sobie że będziemy do siebie dzwonić codziennie na Skypie i gadać. Kiedy odjeżdżali widziałem jak Ann chowa twarz w ręce i zalewa się łzami. W tym momencie nie byłem nawet skłonny do żartowania.
-No dobra bracie ja też będę spadać do... niech pomyśle.- trwała chwila zanim Nina zdecydowała się gdzie pojedzie- już wiem...
-No, to gdzie?
-Do Paryża.-odpowiedział dumnie.
-A umiesz tak w ogóle mówić po francusku?
- Oh, oui, mon cher Persiu-odpowiedziała płynnie na  moje pytanie, a ja jedynie zrobiłem minę że nie wiem co to oznacza.- Ale ty jesteś ciemna masa "O tak mój drogi Persiu" 
-Aaaa było tak od razu
-Ja lecę. Do zobaczenia Persiu.
-Czekaj... coś mi nie daje spokoju.
-No dalej mów- ewidentnie zaskoczyła ją moja reakcja bo zrobiła dziwną minę której nie da się opisać.
-Czy walczyłaś rok temu w bitwie o Olimp?
-A widziałeś mnie?
-No właśnie nie widziałem Cię i się chce teraz dowiedzieć.
- Myślałam że odpowiesz sam sobie pytaniem ale chyba zwątpiłam w to. Odpowiem Ci że tak choć nie przyczyniłam się do tego jak ty starałam się zatrzymać potwory jak najdalej będąc w armii wroga.
-Ty byłaś tam po tamtej stronie??
- Nie widzieli we mnie żadnego zagrożenia bardziej odwrotnie byłam im przydatna choć nic nie robiłam-pokazała swoje żeby w szerokim uśmiech.- Pływałeś kiedyś w jednym zbiorniku z drapieżnymi rybami i krokodylami?.
-A jaki to ma związek?
- A wiesz chyba żaden. To ja już pójdę. Do zobaczenia.
 Parę sekund później odwróciłem się żeby zobaczyć po raz ostatni Ninę, ale już jej nie było. Żałowałem to był chyba najokropniejszy dzień w moim normalnym życiu. Bo jako heros miałem przecież gorsze chwile.
   Jutro zaczynam 2 klasę liceum. Utrapienie. Nowi znajomi itp.
Postanowiłem że od razu pójdę do domu. Nie zwlekając zawołałem taksówkę i poprosiłem na Manhattan.
   Wbiegłem po schodach do domu z walizką. Cieszyłem się że jestem z powrotem w domu, a zarazem byłem smutny że zobaczę Ann dopiero w Jej 17 urodziny (czyli  3 października)
-Cześć mamo.- zawołałem ale nie dostałem odpowiedzi.
  Ruszyłem po schodach do swojego pokoju. Wypakowałem wszystkie moje rzeczy i wsadziłem do pralki. Wyjmując po kolei wszystkie moje bluzki, spodenki itp. natknąłem się na pomarańczową koszulkę z Obozu pół krwi Ann. 'Musiała ją pewnie przez przypadek włożyć do mojej walizki'- pomyślałem .
  W moim pokoju jest tak samo jak było przedtem czyli bałagan. Ogarnąłem go trochę i włączyłem laptop i zalogowałem się na Skypie. O dziwo Ann też była. Zanim się obejrzałem zadzwoniła do mnie, a ja odebrałam.
-Cześć gwiazdko. Ty w samochodzie nadal tkwisz?
-Tak Percy. Już nie mogę się doczekać 3 października i 2 grudnia.
-A co jest 2 grudnia?
-Nie dostałeś listu od Chejrona?
-Poczekaj dobra?
-Tak jasne poczekam
  Zacząłem znów przewracać cały pokój do góry nogami ale nic nie znalazłem oprócz koperty od rodziców.
-Muszę zejść na dół okey zaraz będę- powiedziałem zostawiając kopertę na biurku i wychodząc z pokoju.
      Wbiegłem do kuchni tam gdzie rodzice najczęściej zostawiają do mnie listy był ten o który mi chodziło i parę innych od Grovera. Zabrałem je wszystkie i znów byłem w pokoju.
-Długo czekałaś?
-Nie tylko jakieś pięć minut.
-Spoko, dobra otwieram

'Drogi Percy
Jak już chyba wiesz od Annabeth bal i misja odbędą się 
3 grudnia ponieważ hmm tak będzie lepiej.'

-Nieźle.
-Percy ja będę już lecieć pa pa do zobaczenia.
  Już miałem coś mówić ale nie zdążyłem wylogowała się. Teraz postanowiłem otworzyć list od Geovera.

'Hej Percy
Do diaska czemu mi nie odpisujesz??
Ja się tu zamartwiam na amen a ty gdzie jesteś nawet przez Iryd nie można do ciebie się dodzwonić
Jak będziesz miał chwile to do mnie napisz lub zadzwoń.'

O jak miło Grover się o mnie martwi. Teraz czas na list od rodziców.

'Percy 
Wiem zdałeś już i masz prawo jazdy, ale czegoś ci brakuje nie? 
Samochodu.
Wyjrzyj przez okno.
Jak było napisane tak zrobiłem i dalej czytałem:
Widzisz ten czarny kabriolet?
Jest twój 
Paul'



O BOGOWIE nie wierze. Sięgnąłem głębiej w kopertę i znalazłem kluczyki i list od mamy w którym było żeby nim dziś nigdzie nie jeździć do puki nie przyjdą oboje do domu (około 19.00) oraz że to jest mój prezent urodzinowy.
   Jeśli mi nie wolno jeździć to mogę chyba pooglądać?
W pośpiechu zapomniałem o zamknięciu drzwi wejściowych do mieszkania. Oj tam trudno.
 Byłem już przy moim nowym samochodzie. Otworzyłem go. W środku miał czarno-beżową tapicerkę. Był naprawdę ładny. I teraz mógłbym spokojnie podjechać pod dom Annabeth taką bryką.
  Dobra już chyba wystarczająco się na oglądałem. Wróciłem do domu. wchodząc po schodach do swojego  pokoju zdałem sobie sprawę że przez 17 lat nigdy nie byłem na strychu. Więc chyba czas najwyższy.
    Wsadziłem sobie latarkę w kieszeń spodni. Otworzyłem klapę prowadzącą na strych postawiłem do tego drabinę i wspiąłem się na górę. Gdyby nie ten kurz było by tu naprawdę ładnie. Meble takie stare i takie tram inne drobiazgi. Jak będę miał chwilę to tu posprzątam i zrobię sobie taki salonik.
   Chodząc tak w kółko to miejsce jest naprawdę duże i solidnie oświetlone. W rogu było coś nakryte białym prześcieradłem. Moja ciekawość w tym momencie nie znała granic. Pomału zsuwałem prześcieradło na podłogę. Moim oczom ukazał się piękny czarny fortepian. W stanie prawie nietkniętym. Przesunąłem go bardziej na środek pomieszczenia. Do tego dostawiłem tą specjalną ławeczkę i zacząłem grać swoją ulubioną kompozycje, czyli  'Moonlight Sonata 1' Beethovena 'Moja gra'  ( Kliknij tu). Zastanawiacie się pewnie skąd umiem grać?? Jak miałem 8-9 lat mama zapisała mnie na lekcje pochodziłem parę aż się nauczyłem tego co powinienem. A teraz jestem samoukiem. Nikt oprócz mamy o tym nie wie. Słysząc tą muzykę z pod moich palców zamknąłem oczy mogąc wsłuchać się w tą piękną melodię. To była i jest jedna z moich ulubionych kompozycji. Po tym jak skończyłem postanowiłem zagrać jedną z mojej mamy ulubionych 'Nacturno' Chopina. (Kliknij Tu). Grając to wokół mnie tak jak by sceneria się zmieniła. Wstałem a fortepian nadal grał. Na moim miejscu siedziała mama z Posejdonem. Widać było że jest szczęśliwa. Posejdon machnął ręką, a fortepian zaczął sam grać. Poprosił moją mamę do tańca. Wstając zauważyłem że jest tak jakoś w 6-7 miesiącu ciąży ze mną. I teraz wiem czemu to jest ulubiona. Przypomina jej tamte czasy. Naprawdę była z nim szczęśliwa tek jak teraz jest z Paulem. Kiedy utwór się skończył wspomnienie zniknęło. A ja powróciłem do dalszego grania innych kompozycji. Teraz zagrałem jedną z ulubionych Annabeth ( Tristesse-Chpin). To mi dało wspomnienie jak siedzieliśmy razem pod jednym z drzew w Obozie Herosów i słuchaliśmy razem tej i innych kompozycji.
Myśląc o tym machnąłem tak samo ja Posejdon i tak jak wcześniej sceneria się zmieniła i ukazywała mnie i Ann leżących na trawie i chwilami się całujących. To było jedno z najmilszych wspomnień. Później zagrałem
Beethowen - Silencio Machnąłem ręką i pokazało mi się wspomnienie naszej pierwszej nocy to było jedno z 
najbardziej moich ulubionych wspomnień. Oddałem się całkowicie temu wspomnieniu. Nie zauważyłem jak obok
 mnie siadł Paul
-No,  no Percy nic nam nie mówiłeś, że uprawiałeś z Ann....
  Nie dokończył bo zakryłem mu usta i oczy. 
-Nie musisz podglądać.-powiedziałem. Momentalnie fortepian przestał grać kiedy dotknąłem klawiszy.
-Ale mogłeś nam powiedzieć.
-Kiedy jak nie miałem czasu?- zacząłem grać Chopin- Raindrops
- Percy gdzie ty się nauczyłeś grać? 
-Mama kiedyś mnie zapisała na zajęcia lecz po jakimś czasie ja zrezygnowałem i jestem samoukiem.
-Percy gdzie jesteś?-zawołała mama.
-Radził bym ci pokazać jej to wspomnienie, bo ja wiesz nie umiem takich  spraw trzymać przed nią i to twoja
 matka więc rozumiemy się?
-Tak rozumiemy... Mamo jestem na strychu choć coś ci chcę pokazać.  
-To ja już nie jestem potrzebny- powiedział Paul schodząc po drabinie, żeby mamie zrobić niespodziankę zacząłem grać naszą ulubioną którą jak byłem mniejszy zawsze razem graliśmy ( Marcha funebre- Chopin)
-Percy...-mama miała łzy w oczach.
-Pamiętasz -zapytałem?
- A jak bym mogła zapomnieć?

Pokazałem jej moje wspomnienie nocy z Annabeth. O dziwo nie byłą ma mnie zła lecz zawiedziona że od razu jej ni powiedziałem. Grałem tak jeszcze jakiś czas sam . Była już 21... później dochodziła już 23 i postanowiłem pójść spać, bo jutro zaczynam szkołę, ale zanim się położyłem postanowiłem wziąć prysznic. Po powrocie do pokoju postanowiłem obejrzeć mój plan lekcji.
Mam na 8.55
1. Greka (super)
2. Angielski.
3. Fizyka ....itd.
Co będę wam przynudzał szkołą.
  Położyłem się na łóżku i poszedłem spać.
         Jak zwykle śniła mi się Annabeth. Tylko coś mi nie pasowało. Całowała się z jakimś gościem, który siedział na motocyklu. Nie podobało mi się to.
-No dalej Jackob, nie bądź mięczak i choć do mnie u mnie dziś nikogo nie ma. I ci mówiłam że nie mam chłopaka. 
-No dobra.
  Miałem ochotę wyjść z cienia i mu dokopać ale nie mogłem się ruszyć. Ann i ten Jackob zniknęli.
Stałem tak z dobre 10 min aż w końcu przeniosło mnie do pokoju Ann. Leżała bez ubrania z tym gościem w łóżku. Szczypałem się robiłem wszystko żeby się obudzić, a tu nagle dzwoni mi budzik, że pora wstać uratowany.
Wyrwałem się ze snu jak poparzony.
   Wstałem z łóżka wziąłem swoje ulubione niebieskie spodnie i czarną koszulkę z nadrukiem.
Spakowałem książki, wsadziłem kluczyki do mojej fury w kieszeń spodni i ruszyłem do kuchni na śniadanie.
-Witam wszystkich-uśmiechnąłem się do mamy i Paula- więc czy mogę dziś wypróbować mój nowy samochód i jechać nim do szkoły??
-Możesz.-powiedział Paul.
-Dziękuję.
  Zjadłem śniadanie pożegnałem się z mamą i ojczymem po czym ruszyłem do samochodu.
Wsiadłem za kierownice odpaliłem, złożyłem dach, założyłem ciemne okulary przeciwsłoneczne  i ruszyłem do szkoły. Prowadził się znakomicie, nie mógłbym wymarzyć sobie lepszego samochodu niż ten. Złożyłem dach i zaparkowałem go. wysiadając Zdjąłem okulary i zostawiłem w mojej bryce. Wsadziłem zdjęcie Annabeth do kieszeni spodni i ruszyłem ku liceum. Szedłem pewny siebie choć taki nie byłem widziałem jak dziewczyny się na mnie patrzą. No co ja poradzę że jestem taki przystojny?.
   Wszedłem do środka i od razu poszedłem się zapisać do drużyny pływackiej i do orkiestry żeby móc grać na fortepianie. Po zapisach udałem się do swojej szafki. Otworzyłem ją i schowałem książki zostawiłem tylko do greckiego. Udałem się pod sale i czekałem na dzwonek. Po tym jak zadzwonił nauczyciel od razu się zjawił i wszedłem do klasy. Siadłem obok ładnej brunetki.
-Hej mogę tu siąść?-zapytałem
-Ta jasne. Siadaj.-odpowiedział czystym głosem.
-Jestem Perseusz ale wszyscy mówią mi Percy.
-Ja jestem Willow dla przyjaciół Will .
-Lubisz Grecki?
-Szczerze to jedyny język w jakim się odnajduję, bo mam ADHD i dyslekcje.
-Wiesz to tak samo jak ja.
-Fajnie nie być jedynym 'dziwolągiem' jak mnie nazywano w poprzedniej szkole.
-Pogadamy później bo pan Alexander właśnie będzie przynudzał.
  Razem z Willow byliśmy najlepsi z Greki. Poznałem jeszcze Toma chłopak też zapisał się do drużyny.Widać było, że podoba się mu Willow.
    W czasie kiedy gadałem z chłopakiem z kieszeni wysunęło mi się zdjęcie Ann. Tom podniósł je z podłogi i mi je podał.
-Kto to?-zapytał.
-Annabeth moja dziewczyna.
-Ładna jest, gdzie mieszka, bo...
-Tak mieszka w San Francisco.
-Tak daleko to jak się poznaliście?
-Na obozie.
-Opowiesz mi jaka jest?
-Jasne ale jutro bo mam jeszcze jedno zajęcie okey??
-Jasne jakie?
-Też ci powiem jutro.
-Jak tam chcesz. Do jutra.
 Idąc na próbę orkiestry złapała mnie Willow.
-Percy!!-krzyczała a ja się odwróciłem, biegła do mnie zatrzymałem się.
-No-powiedziałem kiedy dobiegła
-Czy ty jesteś herosem tak jak ja?
-Ciiii... o takich rzeczach głośno się nie gada, ale tak jestem synem Posejdona, a ty?
-Córką Afrodyty.
-Tylko to chciałaś?
-No raczej tak... gdzie idziesz?
-Na próbę orkiestry.
-Na czym grasz??- ale była ciekawska
-Na fortepianie.
-Dobra nie zatrzymuję cię idź.
-Pa pa do jutra.

    Skończyłem już zajęcia i pojechałem do domu na parkingu czekał na mnie Posejdon.
-Hej tato.
-Cześć synu mam dla ciebie prezent.
-Ale szybko. Co to?
  Odkrył szybko wielgachne pudełko
-Rozpakuj- powiedział.
-Wow duże pudełko.
     Rozpakowanie trochę mi zeszło ale po ukazał mi się czarny motor 'Już mogę dorównać temu chłopakowi z mojego snu' -pomyślałem.

Jeszcze wymieniłem tam parę zdań z Posejdonem po czym wróciłem do domu.
-Hej wszystkim- powiedziałem i udałem się do swojego pokoju. Wziąłem laptop i plecak (żeby odrobić pracę domową) i poszedłem na strych. Zacząłem grać Beethowen - Silencio Pokazało mi się moje wspomnienie. Włączyłem laptop i zalogowałem się na skypie.
Ann była dostępna więc zadzwoniłem do niej. Odebrała.
-Hej skarbie jak tam było w szkole?-zapytałem Ann zrobiła dziwną minę.
-Po pierwsze nie mów do mnie skarbie jak byśmy byli parą, a po drugie nawet fajnie.
-Ale Ann my jesteśmy parą.- powiedziałem.
-Nie Percy nie jesteśmy parą.
-Kto ci to zrobił... a pamiętasz chociaż naszą wspólną noc u mnie w domu?
-Nie rozumiem.
-Nie pamiętasz jak no my jak to powiedzieć to trochę krępujące- złapałem się za głowę- no jak uprawialiśmy...
-Już wiem o co chodzi.
-Uff to dobrze bo nie wiem czy zdołałbym to powiedzieć.
-Ale nic takiego przecież nie doszło.
-A pamiętasz choć wakacje na "Île des rêves perdus"
- Coś tam kojarzę.
-Ann jadę  do ciebie.
-Ale teraz przecież nie masz samochodu.
-Dostałem samochód i motor na urodziny. Przygotuj przyjadę do ciebie w Sobotę.
-To fajnie, ale nie musisz.
-No dobra, a pamiętasz chociaż Ninę?
-Ją pamiętam.
Usłyszałem głos taty Ann który mówił "Annabeth twój chłopak Jackob przyszedł"
-Ja kończę Percy pa pa.
Rozłączyła się.
  Po paliczkach spływały mi łzy. Zacząłem komponować własny utwór 'złości' Nawet nieźle mi szło.

Po pewnym czasie smutek przeważył i kazałem fortepianowi samemu coś grać, a ja siadłem na podłodze plecy oparłem o ścianę i zacząłem płakać jak małe dziecko co straciło zabawkę, tylko że w moim przypadku straciłem dziewczynę dla której mógłbym się zabić. Smutek zżerał mnie od środka. Nigdy nikogo tak bardzo nie kochałem ja ją. Z każdym kolejnym dniem było gorzej. Nawet Paul i mama to widzieli. Odważyłem się im powiedzieć, a oni wyszli z tym 'Wszystko będzie dobrze' Już nic nigdy nie będzie dobre bo straciłem sens swojego istnienia. W szkole opowiedziałem o tym Tomowi i Willow oni byli moim jedynym oparciem.
-Percy.- powiedziała Willow- ja na twoim miejscu pojechałabym tam do niej i przyłożyła temu gościowi w twarz. Albo spytała ją czy nic nigdy do mnie/ciebie nie czuła...
-Ja bym ją porwał- powiedział śmiało Tom
-Willow masz racje pojadę do niej w sobotę jak się ciesze że was mam.-uśmiechnąłem się do nich promiennie choć nadal miałem smutek w oczach.
   Mój sen okazał się być prawdą.
Dziś w szkole nie zostałem na próbie orkiestry tylko od razu pojechałem na motocyklu do domu.
Ledwo wszedłem do domu, a ktoś zadzwonił. Otworzyłem.
-Cześć Nico co cię sprowadza?
-Twój smutek. I cześć.
-Wejdź coś do picia bądź jedzenia?
-Nie dzięki.
-Choć za mną do miejsca gdzie rodzice rzadko wchodzą.-zaprowadziłem go na wysprzątany strych... miałem czas więc to zrobiłem.
-Ale tu ładnie... grasz?-zapytał Nico
-Tak gram jesteś kolejną osobą której to mówię.
-Zagrasz?
-Ta jasne- zacząłem grać mu Tristesse-Chpin ulubiony utwór Ann. I pokazało się wspomnienie koło drzewa.
-Chłopie ale się torturujesz zagraj coś innego.
  Przestałem i zacząłem grać  Chopin - Nocturno en si bemol menor
Nico bardzo mnie podniósł na duchu i zgodził się towarzyszyć mi w wyprawie do San Francisco.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
O mamo Ale mi się ten rozdział podoba. Tylko nie mogłam go skończyć bo był by jeszcze dłuższy jak bym wcieliła swój plan w opowiadanie.
Wim okrutna jestem jeśli chodzi o uczucia Percy'ego
Następny rozdział pojawi się za 3 dni, a może krócej jak mnie nie zabijecie za ten rozdział, bo ja na waszym miejscu jak bym coś takiego przeczytała to bym zabiła twórce.
Ale rozdział mi chyba fajny wyszedł??
Mi się najbardziej podoba moment jak Percy gra <3
Mam prośbę wysłuchajcie tych wszystkich utworów które są zawarte w tym rozdziale
Mam nadzieję że rozdział jest długi :D
Nie martwcie się o Annabeth.
Więc zrobiłam wczoraj rysunek Perchabet.
Jak chcecie mogę go dodać do następnego rozdziału. (piszcie w komentarzach)
Macie po prawej stronie spis treści jak będziecie chcieli możecie z niego skorzystać.
Macie tu wiadomości o Willow, Tomie i Jackobie


 Willow McCullough
Córka Afrodyty 




Jackob Goudge


Tom Mull
syn Hermesa 


No i to są nasi nowi bohaterowie :D

NIE LUBIE JACKOBA WRĘCZ GO NIE CIERPIĘ I DLATEGO CHCE ŻEBY PERCY MU DOŁOŻYŁ CHOĆ NIE JESTEM W 100% PEWNA.


     

5 komentarzy:

  1. Cudny *.*
    Pozdrawiam i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz gdyby nie to, że ciekawi mie co bedzie dalej to bym zapukała do twoich drzwi i cie od razu zastrzeliła, bądź wbiłabym ci sztylet w serce.
    To było urocze wspomnienie Sally i Posejdona. Do tego fajny pomysł z fortepianem i prezentem urodzinowym od rozdziców (zarówno samochód jak i motor) Kiedy następny rozdział nie moge sie doczekać.
    A wracajądpc to chętnie zobacze twoją twórczość malarską.
    Jackob powinien dostać w ten jego ładny pyszczek od Percy'ego tak, że wyleci mu pare zębów. Tom jest ładny ale nie wspomniałaś w rozdziale, ze jest synem Hermesa.
    Pozdeawiam
    Metalic silver

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, z resztą jak zwykle, ale mam nadzieję, że Pecy i Ann będą razem...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG Percy, gra na fortepianie?! Tak jak ja :33
    Rozdział super, ale powiem ci jedno: NIENAWIDZĘ JACKOBA!!!!! Najchętniej to ja bym go ... (nieważne xd)
    Ale proszę, zrób tak, aby Percy i Ann byli razem ^^

    Lecę czytać dalej c;

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, że mam zaległości, ale miśku proszę. Niech Percy zagra When I Look and You dla Annabeth i poprosze dedykacje dla mnie...błagam.
    Rozdział.
    Naprawdę fajny. Bardzo mi się spodobał i nie potrafiłam wychwycić błędów.
    Naprawde świetny pomysł, tylko, że to na zdjęciu to pianino (kiedyś grałam - smutne wspomnienia, nikt o tym nie wie)
    Prezetn urodzinowy OMG
    A teraz przepraszam:
    JACKOB. WARA OD MOJEJ MAMUSI BO JAK CIĘ ZNAJDĘ TO OCZYWIŚCIE SPRAWIE, ŻE BĘDZIESZ SOBIE STYKSEM PŁYWAŁ, ALE NIE W ŁÓDCE, LECZ POD NIĄ, ZAS*** ŚMIERDZIELU. IDŻ POSZUKAJ WEJŚCIA DO WANNY, BO JESTEŚ TAKI GŁUPI, ŻE SZKODA MI SŁÓW NA CIEBIE.
    Z poważaniem
    Elizabeth Dżerrka Jackson :)

    OdpowiedzUsuń

Hem... Dla niektórych komentarz to tylko opinia o rozdziale.
Dla mnie komentarz to motywacja.
Przyjemny komentarz poprawiam mi samopoczucie i mam ochotę pisać rozdział.
Luce