Percy
Otworzyłem oczy. Zdałem sobie sprawę ile popełniłem błędów. Dziś poniedziałek. Dzień w którym wszystko powinno się zmienić. Wstałem. Podszedłem do swojej szafy i wyciągnąłem z niej szare jeansy czerwoną koszulkę i czarną skórzaną kurtkę do tego wszystkiego zabrałem jeszcze czarne Vansy. Wszedłem do łazienki i wziąłem zimny lecz orzeźwiający prysznic. Ubrałem się wcześniej przygotowane ubranie. Uczesałem włosy. Fryzjer miał racje, że tak będzie mi lepiej. Zszedłem na dół. Mama przygotowała mi niebieskie tosty i herbatę. Po zjedzeniu wszedłem jeszcze raz do pokoju po plecak, zwolnienie i kluczyki do motoru.
-Pa mamo. Cześć Paul.-powiedziałem i wszedłem.
Wsiadłem na motor i pojechałem prosto do szkoły. Zsiadłem z niego. I jak co dzień wywołałem fale zazdrości u innych... Nie cierpię tego. Wchodząc do szkoły od razu się udałem do dyrektora.
Zapukałem w drzwi i delikatnie otworzyłem.
-Dzień dobry.- powiedziałem
-Witaj Percy wejdź.- odpowiedział miłym głosem dyrektor Montefiore.
-Przyszedłem dać zwolnienie od jutra do następnego poniedziałku.
-Bo?
-Jadę do San Francisco w odwiedziny.
-Idealnie... Mamy dla Ciebie zaproszenie od dyrektora opery w San Francisco na występ. Odpowiedziałem mu że najpierw musisz się zgodzić więc??
-Jeśli tam będę to nie mam nic przeciwko.
-To dobrze, a mogę spytać do kogo jedziesz?
Siadłem wygodnie w fotelu przy biurku dyrektora.
-Do hmm ciężko wytłumaczyć. Do byłej, ale chyba nadal dziewczyny.
-Skomplikowane.
-Nie powiem że nie panie dyrektorze.
- No dobra nie będę cię zatrzymywać idź na lekcje.
Wstałem i wyszedłem. Udałem się do mojej szafki. Zabrałem z niej zeszyt i podręcznik do Greckiego. Byłem już spóźniony... trudno. Wszedłem do klasy.
-Dzień dobry przepraszam za spóźnienie.-powiedziałem idąc do ławki i siadając koło Willow.
-A czemu się spóźniłeś?-spytał pan Arbukle
-Byłem u dyrektora.- powiedziałem bez żadnych emocji w głosie i na twarzy. Po wypowiedzeniu ostatniego słowa cała klasa wypowiedziała 'uuuu' oprócz Willow która zrobiła wielkie oczy kiedy pokazałem jej zdjęcie z sobotniej nocy.
-A po co byłeś?- ale pan Arbukle jest wścibski..
-Poszedłem dać zwolnienie z reszty tygodnia, bo mnie nie będzie .- znów ten sam głos i mina.
-A gdzie będziesz?
-Jadę do San Francisco w odwiedziny i na występ.- nigdy n ie dam za wygraną ten głos obojętności fajnie się gra z tą mimiką.
- Do kogo i jakiej opery?
-Czy pan naprawdę jest taki wścibski czy głupi. Ale odpowiem. Jadę do swojej dziewczyny i na występ do opery. Będę grać na fortepianie.- Zrobiłem delikatny uśmieszek.
-Dobrze więc zaczynajmy lekcje.- coś mi tu nie gra... on coś ukrywa, zostaje pytanie 'Ale co'?
Wszystkie lekce były normalne jak co dzień. Nie, nie wszystkie tylko ten cholerny Grecki był inny. Właśnie wchodzę do szatni i się będę przebierał w kąpielówki.... basen kocham go bardziej wodę w nim.
Zawsze jestem pierwszy i przez to trener mi pozwolił pływać przed zajęciami jak to twierdził i nadal "Percy masz potencjał i widać że kochasz wodę' i przez to jestem "pupilkiem nauczyciela". Osobiście lubię pana Sherve.
Wskoczyłem do basenu z wielkim 'plusk' i zanurkowałem na sam dół i siadłem ale mnie to odprężyło. Zauważyłem że zbierają się już chłopaki min. Tom, Jeremy, Logan Harry i Patrick. Wszyscy są w miarę okey, ale nie Patrick. Oszukańczy wredny osiłek... przywalający się do każdej dziewczyny w tym Willow.
Wszyscy zrobili wielkie oczy widząc mnie siedzącego na dnie przez około 5 minut. Siedział bym dłużej, ale już zrobiłem za duży szok. Odbiłem się od dna i wynurzyłem. Siadając na brzegu.
-Percy ile tam siedziałeś?-zapytał Harry
-A która jest?-zapytałem.
-15.10-dowiedział Logan.
-To około 10 minut- nie powiem im że 20 bo to by było przegięcie.
-Bez tlenu ty tam wytrzymałeś aż 10 minut?
-Tak...- wstałem zacząłem się śmiać.- Wynurzałem się co jakiś czas... starałem się pobić swój najlepszy czas 6 minut, ale mi nie wyszło.-skłamałem
-Wow. Długo- powiedział Jeremy.
-I co zachwycacie się palantem?- odpowiedział Patrick.
-Słuchaj Patrick nie wiem co do mnie masz, ale się ode mnie odwal. Jasne??- w tym momencie dostałem w twarz pięścią. Poczułem swoją krew. Poślizgnąłem się na płytkach i wpadłem do wody... bój się teraz mnie Patrick... Po odzyskaniu sił wypłynąłem i stanąłem prosto na płytkach. Patrick znów zaatakował ominąłem jego ruchy, blokowałem je aż sam się poślizgnął i wpadł do wody.
-Pa mamo. Cześć Paul.-powiedziałem i wszedłem.
Wsiadłem na motor i pojechałem prosto do szkoły. Zsiadłem z niego. I jak co dzień wywołałem fale zazdrości u innych... Nie cierpię tego. Wchodząc do szkoły od razu się udałem do dyrektora.
Zapukałem w drzwi i delikatnie otworzyłem.
-Dzień dobry.- powiedziałem
-Witaj Percy wejdź.- odpowiedział miłym głosem dyrektor Montefiore.
-Przyszedłem dać zwolnienie od jutra do następnego poniedziałku.
-Bo?
-Jadę do San Francisco w odwiedziny.
-Idealnie... Mamy dla Ciebie zaproszenie od dyrektora opery w San Francisco na występ. Odpowiedziałem mu że najpierw musisz się zgodzić więc??
-Jeśli tam będę to nie mam nic przeciwko.
-To dobrze, a mogę spytać do kogo jedziesz?
Siadłem wygodnie w fotelu przy biurku dyrektora.
-Do hmm ciężko wytłumaczyć. Do byłej, ale chyba nadal dziewczyny.
-Skomplikowane.
-Nie powiem że nie panie dyrektorze.
- No dobra nie będę cię zatrzymywać idź na lekcje.
Wstałem i wyszedłem. Udałem się do mojej szafki. Zabrałem z niej zeszyt i podręcznik do Greckiego. Byłem już spóźniony... trudno. Wszedłem do klasy.
-Dzień dobry przepraszam za spóźnienie.-powiedziałem idąc do ławki i siadając koło Willow.
-A czemu się spóźniłeś?-spytał pan Arbukle
-Byłem u dyrektora.- powiedziałem bez żadnych emocji w głosie i na twarzy. Po wypowiedzeniu ostatniego słowa cała klasa wypowiedziała 'uuuu' oprócz Willow która zrobiła wielkie oczy kiedy pokazałem jej zdjęcie z sobotniej nocy.
-A po co byłeś?- ale pan Arbukle jest wścibski..
-Poszedłem dać zwolnienie z reszty tygodnia, bo mnie nie będzie .- znów ten sam głos i mina.
-A gdzie będziesz?
-Jadę do San Francisco w odwiedziny i na występ.- nigdy n ie dam za wygraną ten głos obojętności fajnie się gra z tą mimiką.
- Do kogo i jakiej opery?
-Czy pan naprawdę jest taki wścibski czy głupi. Ale odpowiem. Jadę do swojej dziewczyny i na występ do opery. Będę grać na fortepianie.- Zrobiłem delikatny uśmieszek.
-Dobrze więc zaczynajmy lekcje.- coś mi tu nie gra... on coś ukrywa, zostaje pytanie 'Ale co'?
Wszystkie lekce były normalne jak co dzień. Nie, nie wszystkie tylko ten cholerny Grecki był inny. Właśnie wchodzę do szatni i się będę przebierał w kąpielówki.... basen kocham go bardziej wodę w nim.
Zawsze jestem pierwszy i przez to trener mi pozwolił pływać przed zajęciami jak to twierdził i nadal "Percy masz potencjał i widać że kochasz wodę' i przez to jestem "pupilkiem nauczyciela". Osobiście lubię pana Sherve.
Wskoczyłem do basenu z wielkim 'plusk' i zanurkowałem na sam dół i siadłem ale mnie to odprężyło. Zauważyłem że zbierają się już chłopaki min. Tom, Jeremy, Logan Harry i Patrick. Wszyscy są w miarę okey, ale nie Patrick. Oszukańczy wredny osiłek... przywalający się do każdej dziewczyny w tym Willow.
Wszyscy zrobili wielkie oczy widząc mnie siedzącego na dnie przez około 5 minut. Siedział bym dłużej, ale już zrobiłem za duży szok. Odbiłem się od dna i wynurzyłem. Siadając na brzegu.
-Percy ile tam siedziałeś?-zapytał Harry
-A która jest?-zapytałem.
-15.10-dowiedział Logan.
-To około 10 minut- nie powiem im że 20 bo to by było przegięcie.
-Bez tlenu ty tam wytrzymałeś aż 10 minut?
-Tak...- wstałem zacząłem się śmiać.- Wynurzałem się co jakiś czas... starałem się pobić swój najlepszy czas 6 minut, ale mi nie wyszło.-skłamałem
-Wow. Długo- powiedział Jeremy.
-I co zachwycacie się palantem?- odpowiedział Patrick.
-Słuchaj Patrick nie wiem co do mnie masz, ale się ode mnie odwal. Jasne??- w tym momencie dostałem w twarz pięścią. Poczułem swoją krew. Poślizgnąłem się na płytkach i wpadłem do wody... bój się teraz mnie Patrick... Po odzyskaniu sił wypłynąłem i stanąłem prosto na płytkach. Patrick znów zaatakował ominąłem jego ruchy, blokowałem je aż sam się poślizgnął i wpadł do wody.
** ** ** ** ** ** **
Właśnie wyjeżdżałem z miasta do San Francisco. Miałem przy sobie 40 drachm łącznie z pieniędzmi Nico i 500 dolarów. Obecnie jest 17 powinniśmy dotrzeć około 12 coś w środę. Dobrze że jedzie ze mną Nico.
Po paru godzinach zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej Arko, żeby zatankować samochód.
-Nico zatankuj, a ja pójdę zapłacić i kupię przy okazji coś słodkiego. Też chcesz?
-Kup mi... coś.
Wszedłem do środka z półki wziąłem batona i orzeszki 'Nic nac's' podszedłem do kasy i zapłaciłem za paliwo i słodkości. Odwracając poczułem odór potworów z 5 może 6. schowałem orzeszki i barona do kieszeni. Popatrzyłem za Okno. Nic walczył z 3 potworami i wygrywał. Obróciłem się i tuż koło mnie stanęła Hydra. Nacisnąłem mój magiczny zegarek tworząc zbroję i tarczę. Wyciągnąłem Orkana i zacząłem pomalutku wychodzić z budynku. w ostatniej chwili zatrzasnąłem drzwi kiedy Hydra zionęła ogniem. Popędziłem szybko do Nica i mu pomogłem. Wskoczyliśmy oboje do samochodu i ruszyliśmy w trasę.
Podałem mu delikatnie zmiażdżony baton.
-Dzięki stary- powiedział zdyszany.
-Nie ma za co.
Resztę drogi jechaliśmy w milczeniu. Zamieniając się miejscami.
I to w taki sposób przejechałem nowym samochodem 44 godziny drogi.
Postanowiłem zatrzymać się w hotelu "Digita" na poboczu San Francisco....
____________________________________________
Koniec jupi w końcu
mam nadziej mieć dość dużo kom.
Wiem krótki, ale piszcie w pośpiechu. Nie do się w tedy niczego sensownego i długiego napisać.
jej w końcu pierwsza. Rozdział super tylko że krótki i to mi przeszkadza. Jak tylko się z tb spotkam to Cię ukatrupię. Pozdrawiam twoja oddana fanka.
OdpowiedzUsuńZapomniałam co chciałam napisać, ale trudno :D W gruncie rzeczy, to miało być coś miłego, a rozdział super :D
OdpowiedzUsuńPercy lubi te orzeszki co ty xDD to musi być przeznaczenie. ; ) Rozdział bardzo fajny. Mam nadzieje, że Percy nie zabije się o sznurówkę tak jak w mojej wyobraźni. ; D
OdpowiedzUsuńOj tak jak ci powiedziałam on sie potknie xdd i tak specjalnie te orzeszki o ktorych ci wczoraj caly wieczór trajkotałam xdd
OdpowiedzUsuńFajny...ale krótki.! Czekam na nastepny ale oby dluzszy.!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Paulaaa
Fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAle za krótki :P
Pozdrawiam :)
kiedy kolejne xD ?
OdpowiedzUsuńKochanie moje rozdział super, ale były błędy :/
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
Ściskam
Twój misiek
Boskie <3 Daj nam następne jak najszybciej :*
OdpowiedzUsuńCzekam na percabeth wszystko fajnie ale oni najlepsi
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent pisarski.
OdpowiedzUsuńdobra robota lucy!:)alex
OdpowiedzUsuń