środa, 9 kwietnia 2014

Short Story (odrębna historia) 2/3 - Chomikogedon

Przed przeczytaniem tej notki serdecznie zapraszam na moje nowe dwa blogi:
Miłość ważniejsza niż śmierć
[o igrzyskach śmierci]
As soon, as you cant!
[Coś na podstawie "Need for speed" "Za Szybcy i za ściekli" oraz "Stuck in love"]
___________________________________________

NA WSTĘPIE CHCĘ POINFORMOWAĆ, ŻE CZYTACIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! 
SHORT STORY NAPISAŁA MOJA PRZYJACIÓŁKA  ALEX
LEKKĄ POPRAWKĘ WYKONAŁA LUCE

 ~ Percy ~

  Była już późna noc. Siedzieliśmy z Ann w salonie i oglądaliśmy nasz ulubiony film. Moja mama i Paul wyjechali na tydzień więc mieliśmy mieszkanie całe dla siebie. Nagle usłyszeliśmy ponaglające pukanie do drzwi. Otworzyłem je. Za nimi stała zdyszana Genevive (czyt. Żenewiw) z klatką pełną chomików.
-Hejka! Co Cię ty sprowadza Gen? I czemu zipiesz?- zapytałem 
-Goni mnie Lew nemejski. Ma ochotę, ku swej zgubie na te stworzonka.- wysapała wskazując na świnki. 
-Czemu ku swej zgubie? - spostrzegła Ann
-Ponieważ są mięsożerne. Muszę uciekać. Do zobaczenie!- pobiegła zostawiając nas z kłopotem. 
-Co my z nimi zrobimy? - zapytałem
-Jak to co Glonomóźdźku? Musimy je nakarmić. Masz jakieś mięso? 
-Powinno być trochę...- tak chwila zastanowienia.- kiełbasy...- wybełkotałem
     Zanieśliśmy chomiki do salonu. Ann przyniosła kiełbasę  i ostrożnie podała  małym mięsożercom. Po nakarmieniu chomików poszliśmy do spać. Ja poszedłem do swojego pokoju, a Ann uparła się żeby spać w gościnnym, ponieważ kusiłoby mnie do nie ten teges rzeczy. Ale to nie prawda! No może trochę... 

Następnego dnia 
RANO

   Rano obudziłem się w dobrym humorze. Wstałem i założyłem na czarne bokserki zielone spodenki i niebieską bluzkę. Nagle usłyszałem krzyk Annabeth dobiegający z salonu. Wyszedłem z pokoju i pobiegłem do Ann. Kiedy wkroczyłem do salonu widziałem moją ukochaną stojąca na krześle i wykrzykującą jedną rzecz:
-CHOMIKI UCIEKŁY! 
    Wskoczyłem na kanapę, ale po chwili dodałem.
 -Przecież one nie jedzą ludzi jesteśmy dla nich za duzi. 
-W sumie masz rację- przytaknęła 
   Annabeth i ja zeszliśmy z naszych "schronisk". Ann miała na sobie tylko swój czarny koronkowy komplet (bielizna) i moją białą przydużą bluzkę. Ann zapytała z wyrzutem:
-Zamknąłeś wczoraj klatkę?
-No... nie...- odpowiedziałem zakłopotany
-Mniejsza z  tym trzeba je złapać, bo świra można dostać i zawału serca. - odparła zirytowana.
    Ja tylko przytaknąłem i zaczęła się pogoń za chomikami. Udało się mi się złapać dwa i zacząłem powoli opadać z sił. Ann złapała cztery ( jak zwykle była ode mnie lepsza XD) i pokwitowała, że został jeszcze jeden. szukałem sporo czasu aż dostrzegłem uciekiniera, który nie zdając sobie sprawy, że jest obserwowany i spokojnie sobie siedział. Rzuciłem się na delikwenta i po chwili wydaliśmy z siebie głośne "Au!" (oczywiście ja i Ann, a nie ja i chomik ) Okazało się że oboje na tego samego chomika skoczyliśmy. Pierwsza odezwała się Ann lekko (nawet bardzo) zirytowana
-Uważaj na ci się rzucasz Glonomóźdźku- uśmiechnęła się prowokująco.
    Uznałem, że to idealny moment na pieszczoty i zacząłem podpuszczać Ann.
-Oj przepraszam. Widać ciało wie co lepsze kochanie.
-Sugerujesz zatem że jestem lepsza od chomika? Tak Percy?
- Oczywiście! - po chwili zastanowienia dodałem- Jesteś lepsza od wszystkich zwierząt i dziewczyn razem wziętych.- Dla mnie jesteś boginią, oczywiście z szacunkiem do Bogów.
-Mój ty Glonomódżdżku kochany- westchnęła Ann.
    Nim się zorientowałem leżeliśmy na moim łóżku i byłem pozbawiony shortów i T-shirtu. Nie pozostałem dłużny i zdjąłem z Ann moją bluzkę. Ann przytuliła się do mnie i jeździła po moim torsie w górę i dół. Czułem się się jak dziecko. Zacząłem się dobierać do stanika Ann. wróciliśmy do pozycji siedzącej. W końcu zaczęliśmy się całować. Zacząłem zjeżdżać coraz niżej aż doszedłem do pępka mej ukochanej. Byłem tak zaczarowany tą chwilą, że nie usłyszałem jak dzwonił dzwonek do drzwi i jak do mojego pokoju weszli Jason, Piper i Leo. W końcu z transu wyrwał mnie Jason głośno chrząkając. Natychmiast przerwaliśmy pieszczoty i zakryliśmy się pobliskim kocem. Popatrzyłem na moich przyjaciół. Jason i Piper byli zaskoczeni, a Leo nie mógł się powstrzymać od śmiechu, ale Jason dał mu kuksańca łokciem w bok. Leo spoważniał i wybełkotał:
-Drzwi były otwarte więc... weszliśmy.
   Spojrzałem się na Ann. Była zarumieniona i jednocześnie patrzyła na mnie spod byka. Oj, tak znów coś przeskrobałeś Percy...
- Cóż, widocznie ktoś od wczoraj ma problemy z pamięcią. Hmm my się przebierzemy, a wy siądźcie na kanapie w salonie. Dobrze?
-Tak jasne.- powiedziała Piper.
   Kurde, było mi tak głupio, tak bardzo głupio.

 ~ Leo ~

  Zapukałem do drzwi kilkakrotnie.
-No cóż widać naszych gołąbków nie ma.
-Nie byłbym tego taki pewien. - pokwitował Jason z powagą. 
   No tak mój poważny kumpel, przeciwieństwo mojego ja (seksistego Leośka). Powaga ,to powaga tamto i takie inne bzdury. Mam wrażenie, że Jason jest zbyt spięty przy Piper. 
-Sprawdźmy czy są zamknięte. Może Percy zapomniał o nich? - nacisnęła klamkę i drzwi się otworzyły. Piper weszła i przeszła przez korytarz zmierzając do pokoju Percy'ego,a my po niej. 
   Zastaliśmy bez ruchu. To co zobaczyliśmy wstrząsnęło nami. Przyłapaliśmy Percy'ego i Annabeth na tak zwanych pieszczotach (no, no Ann ma ładne ciałko. Już wiem czemu Percy się tak nią zajmuje) Jason głośno chrząknął. Percy i Ann przestali błyskawicznie i zakryli się pobliskim kocem. Nasze gołąbeczki były zszokowane nie mniej niż my i zaczerwienione po uszy, a u Ann mógłbym się pokusić o stwierdzenie, że para ulatywała z jej uszu. ta sytuacja tak mnie rozbawiła, że nie mogłem się powstrzymać od śmiechu i zacząłem się lekko podśmiewać pod nosem. Nagle dostałam kuksańca w bok z łokcia od Jasona.  Wydałem z siebie głośne "Au!" Ten gość nie lubi się uśmiechać. Mimo mojego przyjaznego nastawienia nie lubiłem jego braku humoru. 
    Odezwałem się pierwszy:
-Drzwi były otwarte... 
    Ann mina zrzedła. Dobrze to znałem, Percy ma przerąbane. 
- Cóż, widocznie ktoś od wczoraj ma problemy z pamięcią. Hmm my się przebierzemy, a wy siądźcie na kanapie w salonie. Dobrze?-
-Tak jasne.- powiedziała Piper.
     Wyszliśmy z pokoju i weszliśmy do salonu. Siadłem na kanapie.
-Biedny Percy, jego los jest już pewny. - powiedziała Piper. Po chwili para na szych ptaszków wróciła. Percy miał na sobie zielone rurki i niebieską jensową koszulę zapiętą pod szyją, a Ann czarne rurki, luźną bluzkę z myszką Miky, czarną beanie i kujonki (coś ostatnio robi jej się ze wzrokiem)
-Dobra doprowadziliśmy się do normalnego stanu, więc śmiało mówcie co za wiadomości przynosicie- zaczął Percy
-Chcemy was zaprosić na ślub Jasona i Piper - powiedziałem uśmiechnięty.
-Kurde Leo! - krzyknęła Piper.
-No co? Nie mówcie mi, że nie chcecie.-  powiedziałam.
-No eee... hmmm....- zaczął Jason.
-Jason chcesz mi coś powiedzieć?- spytała Piper.
-Nie skądże! Po prostu to nie jest miejsce i czas na to!- powiedział zakłopotany Jason
- Chejron chce Cię pilnie widzieć jutro w obozie, pilna sprawa itd. - wydukałem.
-Aha dobrze macie na coś ochotę? - kontynuował Percy.
-Dzięki, ale nie trzeba . Wracamy z restauracji. Zjedliśmy dość sporo.- oznajmił Jason trzymając Piper za rękę.
-A ja przyszedłem na doczepkę - uśmiechnąłem się - Chętnie się napije i coś zjem. - oświadczyłem ochoczo.
-Okey. Jason powiedz mi na jak długo będę wam potrzebny?
-Na dzień.
    Ann poszła do kuchni i zrobiła mi niebieską herbatę i kanapkę z niebieskim serem. Przyniosła mi. Podziękowałam i zjadłem.
-Dobra my będziemy spadać. Pan D kazał nam się streszczać.
-Odprowadzę was do drzwi- zaoferował Percy.


~  Percy ~

   Ale szybko zszedł ten dzień. Dopiero co był ranek, a już wieczór. Ann podeszła do mnie i powiedziała:
-Ale się narobiło Percy...
-Tak! Dałem plamę. 
Rozległ się dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć. Za drzwiami stała Genevive. 
-Hej. Ja przyszłam odebrać chomiki- pokwitowała.
-Okey Już Ci je oddaje.
    Po czym przyniosłem klatkę z chomikami.
-Proszę- podałem
-Dzięki wam wielkie 
-Nie ma za co a tak w ogóle po co Ci te chomiki?
- To prezent od babci, ale taty. Nie sprawiły wam kłopotu?
- Nie skłamałem. 
-To dobrze i  jeszcze raz dzięki. Pa!-i poszła z klatką.
-Hej- odpowiedziałem spóźniony. 
Zamknąłem drzwi i wróciłem do mieszkania.Na stole kuchennym leżała koperta, której wcześniej nie zauważyłem. Był na niej znaczek  Zatoką Long Island. Wiedziałem, że to list od "Starego Wodorosta"
Percy!
Chciałabym Ci coś powiedzieć. 
Jutro czekam na Ciebie w obozie.
Muszę Ci coś powiedzieć .
Tymczasem dziś obserwowałem twoją "zabawę" z Annabeth. 
Powiem szczerze prosto z mostu. 
Miałem podobną technikę kiedy byłem z twoją mamą
No i oczywiście na drugi raz nie zapomnij zamknąć drzwi!!!
 Trzymaj się Posejdon      
Ps. Sorry za  wtranżalanie się znowu do twojego umysłu i życia, ale wiesz jak to jest z ojcami. Ja może nie jestem idealny, ale zależy mi na twoim szczęściu. 

   Byłem zszokowany. Podeszła do mnie Annabeth, która właśnie wyszła z kąpieli. 
-Co się stało? - spytała.
- To- podałem jej list.
    Wzięła go i przeczytała. 
-Twój ojciec trochę zbyt się wtrąca.
-Tak ale co zrobię? Chce dla mnie jak najlepiej. 
-No cóż Persiu mamy już 1 więc może pójdźmy już spać?
-Tak

____________________________________________________________

Koniec! 
Proszę bardzo o komentarze! 


7 komentarzy:

  1. Bardzo fajne .
    Zajrzyj na mojego bloga jak będziesz miała czas .Też jest o przygodach Annabeth i Percy' ego
    http://percyjackson-i-annabeth-chase-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały. Czekam na Rozdział ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Haahahah, Leo <3

    /Paulaaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno, jak ja cię kocham!! <3

    Jak mi to czytałaś, to lałam ze śmiechu a tym razem było jeszcze gorzej...! Short story piękne, dobrze, że trochę poprawiłaś XD Leo- seksiak do kwadratu... A scena na kanapie... No... Em... Wolę nic nie mówić, po znasz moją opinię <3 Jednak napisałaś te "niedozwolone" słowa ;)) I dobrze. Mam od dzisiaj komputer, więc możemy gadać ^^

    Pozdrawiam i wysyłam całusy z Koszalina :**

    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  5. Suotkie *.*
    Pojawią się jakieś kolejne one-shoty?
    Jeżeli tak, to kiedy?

    OdpowiedzUsuń

Hem... Dla niektórych komentarz to tylko opinia o rozdziale.
Dla mnie komentarz to motywacja.
Przyjemny komentarz poprawiam mi samopoczucie i mam ochotę pisać rozdział.
Luce