Chcę zadedykować ten rozdział :
Layla
(przeczytałam i dzięki za "radę" )
Alex, Tajemnicza, Paulaaa, Lenasl
i wszystkim którzy czytają
Layla
(przeczytałam i dzięki za "radę" )
Alex, Tajemnicza, Paulaaa, Lenasl
i wszystkim którzy czytają
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miłość z samotnością od wieków toczą ze sobą walkę.
Jaka ta miłość musi być silna, że tak często wygrywa ..
- Narzekasia
Leo
Szliśmy przez las. Szczerze to misja była ograniczona do lasu. Cały las. I tylko las. Było już dość ciemno. Ba! Strasznie ciemno. Jason rozglądał się w poszukiwaniu dobrego miejsca na kemping, gdy nagle przystaną nakładając palec na usta i szepcząc :
-Miejcie się na baczności ktoś nas śledzi...
-Stary! Ty już chyba totalnie zdurniałeś od tej misji? Tu wszędzie są potwory, które nas śledzą!- zacząłem krzyczeć na swojego przyjaciela.
-Leo! Bądź cicho!-zaczęła krzyczeć Piper.
-Sama bądź cicho! - zacząłem.- Ale nie obraź się...- ściszyłem głos...
-Dobra no to idziemy dalej? - spytał Jason, a ja i Piper zgodziliśmy się z nim.
Tak nasze kochane gołąbeczki poszli przodem, a ja zostałem w tyle. Nagle coś przykuło moją uwagę. Podszedłem bliżej. Ha ha! Znalazłem naszą drugą relikwię! Srebrny wisiorek z...z diamentami? To na pewno coś Afrodyty. Wyszedłem z tych krzaków i zacząłem się rozglądać za Jasonem i Piper. No cóż najwyraźniej zwiali mi. Pewnie migdalą się na pierwszym lepszym drzewie. Wykorzystali moment w którym to ja Leo Valdez zostawił ich samych. Zacząłem biec przed siebie. Nic zero nie widzę ich, a jak jakieś potwory zeżarły moich przyjaciół żywcem? Nie to nie możliwe... chyba. Nagle usłyszałem dźwięk kroków. Stanąłem na chwilę, a dźwięk ustał. Znów zacząłem iść i znowu ten dźwięk. Stop! To ja wydaje ten dźwięk! Ale ja jestem hu hu...
-Stój i nie ruszaj się.- dobiegł mnie kobiecy głos. Delikatny, a zarazem mocny i stanowczy. Lekko odwróciłem głowę i zobaczyłem dziewczynę. Około 15 lat. Przy mojej szyi znalazł się grot strzały a w rękach dziewczyny łuk. Ha! To się nie pomyliłem (a może tak?), że ktoś za mną idzie. -Mówiłam nie ruszaj się!- krzyknęła.
-No weź chcę zobaczyć jaka dziewczyna mnie pokonała! - wykrzyknąłem z radością. Najwyraźniej dziewczynę zakłopotałem, bo nic nie powiedziała. Skoczyłem w górę i w powietrzu się obróciłem także teraz stałem naprzeciwko nieznajomej.
Miała na sobie czarną skórzaną kurtkę i spodnie. Wysokie sznurowane buty na płaskim obcasie, a na plecach kołczan z około 25 strzałami. Jej czarne włosy lekko powiewały na wietrze, a duże morskie oczy były wpatrzone we mnie złowrogo. Jej twarz była lekko usiana piegami koło zgrabnego noska i pod oczami. Pełne lekko czerwone usta były lekko otwarte. Stała prosto, ale gotowa do ataku (i przy tym była mega seksi). Zza paska spodni wyjęła sztylet i się mnie zapytała nie zdejmując z cięciwy strzały.
-Kim jesteś? Kolejnym potworem?- zaczęła podchodzić do mnie.
-Nie skądże.. jestem...- nie zdążyłem dokończyć, bo rzuciła się na mnie ze sztyletem.- To, że jestem seksi nie oznacza, że masz tak od tak mnie... napadać sztyletem!?
-Trele-fele-kuku-ruku! Lepiej powiedz kim jesteś, a nie praw mi morałów, że jesteś seksi skoro jesteś i to widać na pierwszy rzut oka!
-Ooo czyli, że uważasz, że jestem seksiasty?
-Tak, ale mi tu proszę do sedna i powiedz kim jesteś, bo inaczej poderżnę Ci gardło.
-Okey nie bądź taka surowa. Nie szkoda było by Ci takiego ciacha? - wzdychnęła z bezsilności.- Mam na imię Leo, a nazywam się Valdez i jestem herosem synem Hefajstosa, lub jak kto woli Wulkana, a ty?
-Ja... ja...- po chwili zeszła ze mnie i pomogła mi wstać. -Sorry, że tak się zachowałam. Nazywam się Roxanne Mills i jestem córką Neptuna albo.... Posejdona? Taki jest odpowiednik grecki nie? I też jestem herosem. Ile masz lat?
Otrzepałem się z ziemi i zaproponowałem odszukanie Jasona i Piper. Chwile nie odpowiadałem zbyt zająłem się szukaniem zaginionych. Boje się o nich. Tak na serio. No cóż. Jak coś zostanie mi... Roxy.
-16.- powiedziałem. Rox nie wiedziała o co chodzi więc dodałem.- lat. Mam 16 lat, a ty?
-15. Od dziesięciu lat wędruje po świecie.
-Wow. Superr.- powiedziałem.
-Ta... bardzo. Szkoda tylko, że nigdy nie miałam przyjaciela, ani przyjaciółki... ogólnie nikogo bliskiego.
-Leo! Leo! Leo!- usłyszałem głos Piper.
-Tu jestem!- odkrzyknąłem. - Zjesz z nami kolacje?
-Z chęcią. Nic nie jadłam od... dwóch dni? Chyba tak jakoś.
-Odchudzasz się? No cóż masz z czego.
-Och! Faceci!
-Wiesz, że to był żart?
-Tak wiem... ale jakoś mało śmieszny! Nie widzisz nie śmieję się.
-Hmm coś na to zaradzimy.- podszedłem do niej i zacząłem ją gilgotać zaczęła się śmiać. Ma taki przyjemny śmiech mógłbym go godzinami słuchać aż do znudzenia.
-Leo! Jak mogłeś nam tak zniknąć? - spytała Piper wychodząc razem z Jasonem zza krzaków. Widząc mnie leżącego razem z Rox na ziemi zaniemówiła razem z nią Jason.
-No co to już nie można leżeć z nieznajomą na ziemi?- spytałem uśmiechając się do wszystkich.
-Nie wiem jak uważasz... To co tu rozbijamy obóz?- spytała.
-Nie!Parę kroków dalej jest taka polana na której możemy spokojnie przespać całą noc!- powiedziała Roxy.
-Dobra... No to prowadź...- Jason się zaciął
-Roxy- powiedziałem. Wszyscy wydali się być zaskoczeni.- To skrót twojego imienia- zwróciłem się do Roxy- Roxanne to całość, a skrót to Rox albo Roxy. Nie?
-Tak, ale jeszcze nikt tak do mnie nie mówił.- powiedziała
-Jak chcesz możesz na mnie mówić Leoś- zrobiłem dziubek i zacząłem poruszać brwiami.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem i ja również. Roxy pokazała nam tą polanę i rozpaliliśmy małe ognisko. I zjedliśmy kolacje. Położyłem się na śpiworze i patrzyłem na niebo pełne gwiazd. Nagle usłyszałem ciche śpiewy Roxy. Wstałem i udałem się za dźwiękiem. Siedziała na gałęzi dość dużego drzewa. Wszedłem i siadłem obok niej. Wydała się zaskoczona.
-Nie mogę zasnąć.- powiedziałem.
-Ja też...- powiedziała uśmiechając się.- Powiedz mi jak spotkałeś Jasona i Piper? Bo ja w ciągu.... 10 lat nie spotkałam żadnego, aż do dzisiaj...
-Normalnie... spotkaliśmy się w szkole... opowiedz mi o swojej przeszłości.
-Czy ja wiem... nikomu o niej nigdy nie mówiłam i zatrzymałam ją tylko dla siebie.
-No dalej! - zachęcałem ją.
-No dobra. Nie pamiętam już co mnie skłoniło do ucieczki z domu. Ale od dziesięciu lat gonię po całym świecie za jedną rzeczą o której już dawno zapomniałam i nie pamiętam co to było. Teaz ty.
No co mam mówić? Opowiedziałem jej całą historię mojego życia, ale dyskretnie pominąłem fakt, że... umiem władać ogniem?
-Idziemy już spać?- spytałem.
-Tak.
Zszedłem z drzewa i pomogłem również zejść Roxy. Położyłem się na moim wcześniejszym miejscu, a obok mnie Roxy. Zasnąłem. Nic mi się nie śniło. Rano wstałem i czułem na sobie ciężar ciała innej osoby. Otworzyłem oczy. Na mojej klace piersiowej spoczywała głowa Roxy. Ewidentnie nie mogła się mnie oprzeć. Jestem gorącym ciachem bez którego nie da się żyć.
-Leo! Bądź cicho!-zaczęła krzyczeć Piper.
-Sama bądź cicho! - zacząłem.- Ale nie obraź się...- ściszyłem głos...
-Dobra no to idziemy dalej? - spytał Jason, a ja i Piper zgodziliśmy się z nim.
Tak nasze kochane gołąbeczki poszli przodem, a ja zostałem w tyle. Nagle coś przykuło moją uwagę. Podszedłem bliżej. Ha ha! Znalazłem naszą drugą relikwię! Srebrny wisiorek z...z diamentami? To na pewno coś Afrodyty. Wyszedłem z tych krzaków i zacząłem się rozglądać za Jasonem i Piper. No cóż najwyraźniej zwiali mi. Pewnie migdalą się na pierwszym lepszym drzewie. Wykorzystali moment w którym to ja Leo Valdez zostawił ich samych. Zacząłem biec przed siebie. Nic zero nie widzę ich, a jak jakieś potwory zeżarły moich przyjaciół żywcem? Nie to nie możliwe... chyba. Nagle usłyszałem dźwięk kroków. Stanąłem na chwilę, a dźwięk ustał. Znów zacząłem iść i znowu ten dźwięk. Stop! To ja wydaje ten dźwięk! Ale ja jestem hu hu...
-Stój i nie ruszaj się.- dobiegł mnie kobiecy głos. Delikatny, a zarazem mocny i stanowczy. Lekko odwróciłem głowę i zobaczyłem dziewczynę. Około 15 lat. Przy mojej szyi znalazł się grot strzały a w rękach dziewczyny łuk. Ha! To się nie pomyliłem (a może tak?), że ktoś za mną idzie. -Mówiłam nie ruszaj się!- krzyknęła.
-No weź chcę zobaczyć jaka dziewczyna mnie pokonała! - wykrzyknąłem z radością. Najwyraźniej dziewczynę zakłopotałem, bo nic nie powiedziała. Skoczyłem w górę i w powietrzu się obróciłem także teraz stałem naprzeciwko nieznajomej.
Miała na sobie czarną skórzaną kurtkę i spodnie. Wysokie sznurowane buty na płaskim obcasie, a na plecach kołczan z około 25 strzałami. Jej czarne włosy lekko powiewały na wietrze, a duże morskie oczy były wpatrzone we mnie złowrogo. Jej twarz była lekko usiana piegami koło zgrabnego noska i pod oczami. Pełne lekko czerwone usta były lekko otwarte. Stała prosto, ale gotowa do ataku (i przy tym była mega seksi). Zza paska spodni wyjęła sztylet i się mnie zapytała nie zdejmując z cięciwy strzały.
-Kim jesteś? Kolejnym potworem?- zaczęła podchodzić do mnie.
-Nie skądże.. jestem...- nie zdążyłem dokończyć, bo rzuciła się na mnie ze sztyletem.- To, że jestem seksi nie oznacza, że masz tak od tak mnie... napadać sztyletem!?
-Trele-fele-kuku-ruku! Lepiej powiedz kim jesteś, a nie praw mi morałów, że jesteś seksi skoro jesteś i to widać na pierwszy rzut oka!
-Ooo czyli, że uważasz, że jestem seksiasty?
-Tak, ale mi tu proszę do sedna i powiedz kim jesteś, bo inaczej poderżnę Ci gardło.
-Okey nie bądź taka surowa. Nie szkoda było by Ci takiego ciacha? - wzdychnęła z bezsilności.- Mam na imię Leo, a nazywam się Valdez i jestem herosem synem Hefajstosa, lub jak kto woli Wulkana, a ty?
-Ja... ja...- po chwili zeszła ze mnie i pomogła mi wstać. -Sorry, że tak się zachowałam. Nazywam się Roxanne Mills i jestem córką Neptuna albo.... Posejdona? Taki jest odpowiednik grecki nie? I też jestem herosem. Ile masz lat?
Otrzepałem się z ziemi i zaproponowałem odszukanie Jasona i Piper. Chwile nie odpowiadałem zbyt zająłem się szukaniem zaginionych. Boje się o nich. Tak na serio. No cóż. Jak coś zostanie mi... Roxy.
-16.- powiedziałem. Rox nie wiedziała o co chodzi więc dodałem.- lat. Mam 16 lat, a ty?
-15. Od dziesięciu lat wędruje po świecie.
-Wow. Superr.- powiedziałem.
-Ta... bardzo. Szkoda tylko, że nigdy nie miałam przyjaciela, ani przyjaciółki... ogólnie nikogo bliskiego.
-Leo! Leo! Leo!- usłyszałem głos Piper.
-Tu jestem!- odkrzyknąłem. - Zjesz z nami kolacje?
-Z chęcią. Nic nie jadłam od... dwóch dni? Chyba tak jakoś.
-Odchudzasz się? No cóż masz z czego.
-Och! Faceci!
-Wiesz, że to był żart?
-Tak wiem... ale jakoś mało śmieszny! Nie widzisz nie śmieję się.
-Hmm coś na to zaradzimy.- podszedłem do niej i zacząłem ją gilgotać zaczęła się śmiać. Ma taki przyjemny śmiech mógłbym go godzinami słuchać aż do znudzenia.
-Leo! Jak mogłeś nam tak zniknąć? - spytała Piper wychodząc razem z Jasonem zza krzaków. Widząc mnie leżącego razem z Rox na ziemi zaniemówiła razem z nią Jason.
-No co to już nie można leżeć z nieznajomą na ziemi?- spytałem uśmiechając się do wszystkich.
-Nie wiem jak uważasz... To co tu rozbijamy obóz?- spytała.
-Nie!Parę kroków dalej jest taka polana na której możemy spokojnie przespać całą noc!- powiedziała Roxy.
-Dobra... No to prowadź...- Jason się zaciął
-Roxy- powiedziałem. Wszyscy wydali się być zaskoczeni.- To skrót twojego imienia- zwróciłem się do Roxy- Roxanne to całość, a skrót to Rox albo Roxy. Nie?
-Tak, ale jeszcze nikt tak do mnie nie mówił.- powiedziała
-Jak chcesz możesz na mnie mówić Leoś- zrobiłem dziubek i zacząłem poruszać brwiami.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem i ja również. Roxy pokazała nam tą polanę i rozpaliliśmy małe ognisko. I zjedliśmy kolacje. Położyłem się na śpiworze i patrzyłem na niebo pełne gwiazd. Nagle usłyszałem ciche śpiewy Roxy. Wstałem i udałem się za dźwiękiem. Siedziała na gałęzi dość dużego drzewa. Wszedłem i siadłem obok niej. Wydała się zaskoczona.
-Nie mogę zasnąć.- powiedziałem.
-Ja też...- powiedziała uśmiechając się.- Powiedz mi jak spotkałeś Jasona i Piper? Bo ja w ciągu.... 10 lat nie spotkałam żadnego, aż do dzisiaj...
-Normalnie... spotkaliśmy się w szkole... opowiedz mi o swojej przeszłości.
-Czy ja wiem... nikomu o niej nigdy nie mówiłam i zatrzymałam ją tylko dla siebie.
-No dalej! - zachęcałem ją.
-No dobra. Nie pamiętam już co mnie skłoniło do ucieczki z domu. Ale od dziesięciu lat gonię po całym świecie za jedną rzeczą o której już dawno zapomniałam i nie pamiętam co to było. Teaz ty.
No co mam mówić? Opowiedziałem jej całą historię mojego życia, ale dyskretnie pominąłem fakt, że... umiem władać ogniem?
-Idziemy już spać?- spytałem.
-Tak.
Zszedłem z drzewa i pomogłem również zejść Roxy. Położyłem się na moim wcześniejszym miejscu, a obok mnie Roxy. Zasnąłem. Nic mi się nie śniło. Rano wstałem i czułem na sobie ciężar ciała innej osoby. Otworzyłem oczy. Na mojej klace piersiowej spoczywała głowa Roxy. Ewidentnie nie mogła się mnie oprzeć. Jestem gorącym ciachem bez którego nie da się żyć.
***
Emy
Siedziałam wraz z Annabeth, Niną, Percy'm i Nickiem przy ognisku i opowiadaliśmy sobie różne kawały i straszne historie do czasu kiedy zaczął lać deszcz. Nie mogło być gorzej.
-Emy wiesz gdzie można przeczekać burze? - spytał Percy
-Wiem, ale nie wiem czy... Już wiem! Chodźcie!
Zaczęłam biec przed siebie oglądając się czy czasem wszyscy są za mną. W końcu znalazłam miejsce do którego zmierzałam. Weszłam do groty, a reszta za mną. Byliśmy cali przemoczeni. Weszłam głębiej i coś mnie zaatakowało. Zaczęłam krzyczeć. Percy wyjął z plecaka latarkę i poświecił w mojego napastnika. Okazało się, że to była świnka morska, ale nie byle jaka! Oto teraz czytacie o zmutowanej śwince. Kto zmutował? Potwory. Po co? Aby... nie wiem po co. Wyjęłam nuż (tak Nico mi oddał. Choć nie był za tym w 100%) i rzuciłam w świnkę. Zmieniła się w czarny proch i puf już jej nie ma. Wyjęłam miecz i się przygotowałam na najgorsze.
-Brać broń do rąk i uważać na nogi.- powiedziałam
W chwili kiedy skończyłam z wnętrza wyłoniły się świnki i na nas skoczyły. Głupie świnki! Przez nie zniszczyłam swoje ulubione spodnie! Percy najwyraźniej ma jakiś uraz do świnek, bo chwilami się wahał czy zabić czy nie. A chwilami z zimną krwią mordował "niewinne" zwierzątka. Z pozoru bardzo łatwo jest je zabijać, ale w tej chwili nie mówimy o pięciu czy dziesięciu tylko o stu! Ehh głupie ssaki. Nico nieźle sobie radził. Po dwudziestu minutach <chyba> wszystkie już nie żyły. Weszłam głębiej do tej grotu. Przede mną ukazała się ściana. Dotknęłam jej lekko zafalowała. Wepchnęłam rękę głębiej. Natknęłam się na mały opór, ale nie ucięło mi ręki.
-Emy... Koło mnie znalazł się Nico.
Uśmiechnęłam się chytrze i weszłam w skałę. Znalazłam się w osobnym "pomieszczeniu". W środku znajdowało się wielkie jezioro z kryształową wodą. Zostawiłam plecak. Wystawiłam ręce za skałę i czekałam aż Nico złapie mnie za nie. W końcu to zrobił. Wciągnęłam go. Zrobił zaskoczoną minę. Po nim wszedł Percy wraz z Niną i Annabeth. Byli pod wrażaniem.
-No to co. Odpowiada takie miejsce na nocleg?
-Oczywiście.- powiedział Percy zdejmując plecak i po kolei każda warstwę ubrań.
Został w swoich niebieskich bokserkach i zaczął biec do wody. Wskoczył z wielkim pluskiem. Annabeth i Nina poszły w jego ślady, a ja sobie siadłam koło Nica.
-Nie idziesz pływać?- spytał
-Nie, a ty?
-Też... dlaczego?
-Boje się.- powiedziałam szeptem
-Czego?
-Wody.
Wstałam i podeszłam do krawędzi. Nie widziałam Percy'ego. Popatrzyłam w dół, ale go nie widziałam. Nagle ktoś wepchnął mnie do wody. W ostatniej chwili zaczerpnęłam powietrza. Znalazłam się pod wodą. Machałam nogami i rękami, ale nie widziałam rezultatów. Umiem pływać, ale w takich sytuacjach nie! Tą perłę udało mi się jakimś cudem z wody wyłowić! Po chwili wypuściłam całe powietrze i szłam na dno, aż ktoś mnie złapał....
Zaczęłam biec przed siebie oglądając się czy czasem wszyscy są za mną. W końcu znalazłam miejsce do którego zmierzałam. Weszłam do groty, a reszta za mną. Byliśmy cali przemoczeni. Weszłam głębiej i coś mnie zaatakowało. Zaczęłam krzyczeć. Percy wyjął z plecaka latarkę i poświecił w mojego napastnika. Okazało się, że to była świnka morska, ale nie byle jaka! Oto teraz czytacie o zmutowanej śwince. Kto zmutował? Potwory. Po co? Aby... nie wiem po co. Wyjęłam nuż (tak Nico mi oddał. Choć nie był za tym w 100%) i rzuciłam w świnkę. Zmieniła się w czarny proch i puf już jej nie ma. Wyjęłam miecz i się przygotowałam na najgorsze.
-Brać broń do rąk i uważać na nogi.- powiedziałam
W chwili kiedy skończyłam z wnętrza wyłoniły się świnki i na nas skoczyły. Głupie świnki! Przez nie zniszczyłam swoje ulubione spodnie! Percy najwyraźniej ma jakiś uraz do świnek, bo chwilami się wahał czy zabić czy nie. A chwilami z zimną krwią mordował "niewinne" zwierzątka. Z pozoru bardzo łatwo jest je zabijać, ale w tej chwili nie mówimy o pięciu czy dziesięciu tylko o stu! Ehh głupie ssaki. Nico nieźle sobie radził. Po dwudziestu minutach <chyba> wszystkie już nie żyły. Weszłam głębiej do tej grotu. Przede mną ukazała się ściana. Dotknęłam jej lekko zafalowała. Wepchnęłam rękę głębiej. Natknęłam się na mały opór, ale nie ucięło mi ręki.
-Emy... Koło mnie znalazł się Nico.
Uśmiechnęłam się chytrze i weszłam w skałę. Znalazłam się w osobnym "pomieszczeniu". W środku znajdowało się wielkie jezioro z kryształową wodą. Zostawiłam plecak. Wystawiłam ręce za skałę i czekałam aż Nico złapie mnie za nie. W końcu to zrobił. Wciągnęłam go. Zrobił zaskoczoną minę. Po nim wszedł Percy wraz z Niną i Annabeth. Byli pod wrażaniem.
-No to co. Odpowiada takie miejsce na nocleg?
-Oczywiście.- powiedział Percy zdejmując plecak i po kolei każda warstwę ubrań.
Został w swoich niebieskich bokserkach i zaczął biec do wody. Wskoczył z wielkim pluskiem. Annabeth i Nina poszły w jego ślady, a ja sobie siadłam koło Nica.
-Nie idziesz pływać?- spytał
-Nie, a ty?
-Też... dlaczego?
-Boje się.- powiedziałam szeptem
-Czego?
-Wody.
Wstałam i podeszłam do krawędzi. Nie widziałam Percy'ego. Popatrzyłam w dół, ale go nie widziałam. Nagle ktoś wepchnął mnie do wody. W ostatniej chwili zaczerpnęłam powietrza. Znalazłam się pod wodą. Machałam nogami i rękami, ale nie widziałam rezultatów. Umiem pływać, ale w takich sytuacjach nie! Tą perłę udało mi się jakimś cudem z wody wyłowić! Po chwili wypuściłam całe powietrze i szłam na dno, aż ktoś mnie złapał....
Nico
Emy się boi wody, kto by pomyślał? Ja nigdy. Te świnki były rozkoszne ale strasznie niebezpieczne. Teraz to przejście i to jezioro. Emy wstała i podeszła do krawędzi. Spojrzała w dół. Percy podszedł ją od tyłu, a ja się zerwałem z miejsca i zacząłem biec w kierunku Emy i Percy'ego. No i oczywiście nasz Glonomóżdżek wrzucił Emy do wody.
-Emy! -krzyknąłem.- Percy czy ty totalnie zdurniałeś!?- spytałem
-Czemuż to?
-Emy boi się wody!
Wskoczyłem za nią do wody. Złapałem za ramiona i wyciągnąłem z wody na brzeg. Nie oddychała. Posłałem nienawistne spojrzenie Percy'emu. Zrobiłem "usta usta" Emy i czekałem, aż się ocknie. Tuż tuż.
Tak żałosny jestem. Ocknęła się. Na wstępie przytuliłem ją mocno, a ona mnie szepcząc "dziękuję".
-Emy tak bardzo Cię przepraszam nie chciałem.
-Nie no spoko. Wszystko będzie dobrze, ale coś tam na dole zauważyłam, ale powietrza mi zabrakło.
-Już lecę sprawdzić- powiedział Percy. Do niego dołączyła Nina i Ann więc zostałem sam na sam z Emy.
-Nico jak Ci mogę...
-Nic nie musisz tylko mam jedną prośbę.
-Spełnię wszystko.
-Pocałuj mnie.
Cdn
_______________________________________
Tak i oto spóźniony rozdział 22
Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam wczoraj ani dzisiaj czasu dodać, a przez burzę nie miałam netu
Mam nadzieję, że się podoba.
Miałam inny pan na ten rozdział, ale...
Nie dodałam punktu widzenia Percy'ego zostawiłam sobie na następny.
Pozdrawiam i przepraszam
Luce
Czytasz = Komentujesz
Bardzo fajny rozdział. Cieszę się że go w końcu dodałaś;-)
OdpowiedzUsuńCzekam na następne.
Lenasl
P.S. Dzięki za dedykację.
OdpowiedzUsuńLenasl
Bardzo fajny rozdział ale szkoda że taki krótki ;(
OdpowiedzUsuń~`Ann
Aaa nie mogę się doczekać <3 Kiedy next ?
OdpowiedzUsuńszczerze to nie wiem. Postaram się jak najszybciej choć zbliża mi się test szóstoklasisty i nie mam zbytnio czasu pisać.
UsuńLuce
znam twój ból ;) też szóstaklasa
UsuńTo jest jakaś masakra. Po co w ogóle nam taki test?
UsuńNie mogą zebrać wszystkich ocen z 3 klas i puf!?
Zdałaś, albo nie.
Dobre ;)
UsuńFajny kiedy następny .
OdpowiedzUsuń-Radosna
Hahah. Nie lubie świnek morskich bo każda coś do mnie ma i mnie gryzie :-D Co do rozdziału to bardzo mi się podobał. Jeziorko mnie zaciekawiło XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Paulaaa
Supper rozdial, wlasciwie to zawsze masz superasne rozdzialy. ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga : http://wwercia-blog.blogspot.com/?m=1
Ja chce kolejny ,
OdpowiedzUsuńKoza
Córka Ateny
Hej! Dawno nie wchodziłam, też szóstoklasistka i te sprawy.
OdpowiedzUsuńRozdział super. Leoś, mój ukochany Leoś, jak zawsze najlepszy. Ha, ha, ha! Ogólnie fajnie.
Pozdrawiam
Vicki
Świeeeetny <3 Leosiek jeszt :3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <33
Pozdrawiam
Julie :D
Ps. Zapraszam do mnie xD http://dalsze-losy-herosow.blogspot.com
czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńFajny tylko moglby byc bardziej erotyczny i wiecej percabeth
OdpowiedzUsuń