~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Wasza Sra~~~~~~~~~~~~~~~~
Percy
Była już 23.40, a ja jak zwykle nie mogę zasnąć. Myślałem, gadałam sam do siebie robiłem dosłownie wszystko żeby zasnąć.
Widziałem Annabeth śpiącą w swoim obozowym łóżku. To było cudowne. Ona taka ładna słodka najłatwiej powiedzieć ομορφιά* (cieszyła by się że mówię po grecku). Wpatrywałem się w nią jak w jakiś obrazek namalowany przez najwybitniejszego malarza na świecie zarówno naszym i Bogów.
Po chwili mój obrazek się przebudził. Ale nadal się wpatrywałem na Ann. Po chwili zorientowałem się że jest sama w domku nikt jej nie towarzyszy jest sama (no nie do końca bo ja jestem ale ja się nie liczę).
-Percy? Jesteś tu?- zapytała moja słodka i kochana Ann.
Starałem się odpowiedzieć np. Tak ślicznotko to ja, albo Jasne że to ja moja kochana Ann, ale nie mogłem z siebie wydusić żadnego słowa.
Ktoś mnie wyprzedził ale kto?
-Nie licz na niego Annabeth Chase córko Ateny i moja dawna przyjaciółko- w tym pomieszczeniu panował półmrok nie zorientowałem się kto to jest, już wiem to...
-Luke?? Spadaj ja chce mojego Percy'ego -Ann wrzeszczała na swojego dawnego przyjaciela (no i nie muszę mówić kto to).
- Oj weź przestań to nie jest prawdziwy mężczyzna dla takiej wspaniałej osoby jak ty- podszedł do Ann pochylił się żeby ona go pocałowała, jednak Annabeth miała inny plan Luke dostał w twarz i tak go odepchnęła (moja przyszła dziewczyna chyba przyszła zawsze może powiedzieć nie), że wylądował na podłodze. Dawaj Ann.- Wiesz zrobiłaś bardzo duży błąd-powiedział chłopak z blizną.- Μην είσαι χαζή*
-Nie obchodzi mnie twoje zdanie. Mam Percy'ego i on mi wystarczy jest przede wszystkim inny, a zwłaszcza od Ciebie.- Ann pokazała Lukowi język- I co mi zrobisz?
Luke wyciągnął miecz i wymierzył prosto w Annabeth.
Zerwałem się ze snu jak poparzony aż spadłem z łóżka. Usłyszałam pukanie do drzwi. Ann stoi cała i zdrowa. Uff... ulżyło mi, że żyje. Która jest godzina?? 11.00 ile ja musiałem spać?? budzik mi nie zadzwonił χολέρα.
Ann w spodniach i koszulce, a ja w bokserkach i koszulce do spania. A tam raz kozi śmierć. Otworzyłem jej.
-Hej Ann- uśmiechnąłem się zabawiadzko do Ann.
-Spałeś?-zapytała odwzajemniając uśmiech.
-Taaa. Zapraszam do środka.- machnąłem ręką żeby Ann weszła do środka.- Usiądź sobie na łóżku, a ja się ubiorę okey?
-Ta jasne.
Annabeth zrobiła tak jak ją prosiłem siadła sobie na łóżku. Ja patrzyłam się na swoją szafę w pogoni za moimi ulubionymi spodniami i bluzką.
Niestety nie znalazłem ich więc postanowiłem założyć ciemno niebieskie spodnie, zieloną bluzkę w serek i nowe trampki. Wróciłem do Ann super ubrany i uczesany. Co do prawdy fryzura mi się nie zmieniła.
-No, no Percy wyglądasz olśniewająco- puściła mi oczko.
-Przecież wiem.
-A do tego jaki skromny.
-Ale wyglądam gorzej niż ty- uśmiechnąłem się do niej łobuzersko i siadłem koło niej- Ann musimy sobie coś wytłumaczyć...
-Bądź cicho Glonomóżdżku.
-Ale....-Nie dokończyłem Annabeth zatkała mi swoją ręką moje usta.
W myślach pomyślałem "Okey". Ann przybliżyła się do mnie i popatrzyła mi głęboko w oczy. Ja też się odrobinę do niej przysunełem.
- Percy ja nie dam rady.- i mnie pocałowała.
Ooooo dziękuję wam Bogowie a zwłaszcza tobie Ateno, że masz tak cudowną córkę. Całowaliśmy się dłuższy czas aż Ann mnie powaliła i całowaliśmy się w objęciach.
Zaczęło tak lać, że w naszym obozie padało. Zeus musi być naprawdę wkurzony. Thalia coś ty narobiła (lubię tak mówić kiedy Zeus jest zły oczywiście w myślach) Tak walnął piorunem w nasz obóz, że odskoczyliśmy od siebie momentalnie.
-Oj ciekawi mnie na co jest zły Zeus albo o co mu chodzi?-zapytała mnie Annabeth
-Mam jego humory κάπου. I mam do Ciebie Ann pytanie.
-Percy gdzie się nauczyłeś tak szybko Greki?? No i dawaj to pytanie.
-Miałem dobrą nauczycielkę. Czy my jesteśmy parą?- chyba tym pytaniem delikatnie Ann rozzłościłem.
Podeszła do mnie i dała mi tak namiętnego całusa, że chciałbym żeby ten moment trwał wieczność. Było cudownie Ann siadła mi na kolanach i jeszcze się całowaliśmy.
Do mojego domku wpadła rozzłoszczona Clarisse.
-A wy gołąbeczki sobie tak siedzicie kiedy jest zebranie??-Totalnie straciliśmy rachubę czasu.
Spojrzałem na zegarek. Jest dopiero 13.15.
-A czy czasem nie powinniśmy być na zebraniu o 15??- widziałem, że Annabeth się skuliła.
-To Annabeth Ci nic nie powiedziała??
-A co miała powiedzieć??-zapytałem bo nie kumałem
-Aha... teraz rozumiem byliście za bardzo pochłonięci całowaniem się...-tu przerwała-To idziemy.
Ze względu jak padało wyjąłem parasol z szafy. Zmieściłem się ja i Ann niestety Clarisse nie chciał skorzystać z parasola nr dwa. Po dwóch minutach dotarliśmy do Wielkiego Domu.
~ *~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Zaczęło się nasze zebranie. Nigdy nic ciekawego. Ale po raz pierwszy w deszcz. Chejron jakoś nie był szczęśliwy powiedział tylko na ten temat:
-Ona przyjedzie.
Jaka ona? Kto to. Spytałem się Ann, ona odpowiedział że nie wie. Córka Ateny powiedziała, że nie wie. Wydusiłem jeszcze od Chejrona że "ona" jest jeszcze jednym z zakazanych. Ale kogo Zeusa czy Hadesa?
Ale nikt nie chciał mi powiedzieć. Usłyszeliśmy ryki różnych potworów. Dokładnie nie wiem jakich. I odgłosy walki. Po pięciu minutach nastąpiła cisza. Straszna cisza. Do Wielkiego domu wpadła piękna, ale przemoknięta dziewczyna w zbroi bitewnej, która po chwili zamieniła się w spodnie i bluzkę. Miała czarne włosy takie jak ja i oczy może trochę bardziej błękitnie niż moje. Jej miecz połyskiwał na złoto miał około 60 cm długości. Dziewczyna choć mokra to bardzo ładna, ale nie tak ładna jak moja Annabeth. Popatrzyła ma mnie i Ann i się do nas uśmiechnęła. Odwzajemniłem jej uśmiech. O Bogowie to jest MOJA SIORA nie, nie to niemożliwe ja nie mam i nie miałem siostry. Posejdon. Uśmiech momentalnie zniknął z mojej twarzy.
-Poznajcie Ninę.-rzekł przerażony Chejron
-Chejronie mnie się nie obawiaj jestem tu tylko na rok. Jestem córką Posejdona tak jak ty Perseuszu Jacksonie.Zeus i Hades nie chcieli żebyś się dowiedział, że masz siostrę i starali się mnie zatrzymać na Olimpie. Ale udało mi się i jestem tutaj. Przeciwstawiłam wszystkie trudności.- uśmiechnęła się do wszystkich promiennie. A w szczególności do Adama grupowego domku Apolla.
-Skąd znasz moje imię?-zapytałem tak mnie to korciło.
-Po prostu dużo o tobie słyszałam-nie, nie Nina jest jakaś dziwna coś mi w niej nie pasuje.
- A gdzie masz swoje rzeczy?-zapytała Ann
Nina wyjęła taką małą torebkę klasnęła rękoma i z tej maciupciej torebki zrobiła się wielka torba.
-Patent Hermesa.- odsłoniła swoje białe zęby.
-Percy, może zaprowadzisz Ninę do waszego domku i wrócisz?-zaproponował Chejron
-Dobrze
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po drodze ani ja ani Nina się do siebie nie odezwaliśmy byliśmy już przy domku Posejdona kiedy momentalnie przestało padać. Nina spojrzała w górę. Wyszeptała pod nosem "Już wiedzą"
-Co wiedzą- spytałam
-Że uciekłam.
-Nie rozumiem. Wytłumacz.
-Przyjdzie czas na wytłumaczenia. Wiem tamten domek nr 3 to domek Posejdona już do niego idę idź na to zebranie.-powiedziała to zła ale miłym i przyjemnym głosem.
Wróciłem na zebranie po 10 minutach.
-Sorry, że tak długo.
-Nic się nie stało. Annabeth objaśnisz później wszystko Percy'mu dobrze?
-Okey Chejronie.
-Obyś tym razem nie zapomniała przy całowaniu się z Percy'm-Clariesse podzieliła się głupim ale trafnym komentarzem. Czułem jak mi maluje się rumieniec na policzku. Kątem oka Ann też się zaczerwieniła.
~ *~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Nina wybrała sobie łóżko jak najdalej od mnie. Koło drugiego okna. Już się rozpakowała. Wszystko było okey. Zadzwonił dzwonek na obiad jak ja go nie cierpię. Nina od razu wstała i poszła do jadalni. Ja za nią. Dołączyła do mnie moja ukochana Ann.
-I co teraz u Ciebie ni będziemy mogli spokojnie porozmawiać, całować się ani nic.-powiedział jakoś dziwnie.
-Spoko coś się wymyśli.
Siadłem na swoim miejscu. Nina siadła naprzeciwko mnie. Poprosiła o dwa kawałki pizzy. Ona jest na max dziwna wyrzuciła oba kawałki do ognia podeszła do Chejrona i się o coś zapytała. Wyszła z jadalni.
Wróciłem już do pokoju, a Niny nie zastałem. Zastanawiałem się gdzie ona może być. Zapomniałbym dziś przez deszcz nie ma zajęć podreptałem po Ann i oboje poszliśmy do domku Posejdona, żeby mi powiedziała o co chodzi wszystko mi wytłumaczyła, a mnie to raczej guzik obchodziło. Patrzyłem się raczej na jej piękne usta. Nie obchodziło mnie co inni sobie pomyślą.
-... to koniec.-powiedziała Ann wyczerpana.
-Obrazisz się...-powiedziałem, ale nie dokończyłem.
-...jeśli mnie pocałujesz nie, nie obrażę się.
Jak myślicie oczywiście zaczęliśmy się całować, a mnie zastanawiało gdzie podziało Ninę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Wyjdziemy na arenę??-zapytała się mnie Ann
-Możemy.
Poszliśmy powolnym krokiem na Arenę. Usłyszałem odgłosy walki i przyśpieszyłem krok.
Kurcze własnym oczom nie mogłem uwierzyć. Tam walczyła Nina z przetarłem oczy nie wierzyłam z dzieciakami od Aresa?!?!
Nie wierzyłem własnym oczom Nina używała takich technik jakich nigdy wcześniej nie widziałem. Ona była znakomita. WOW genialna.
ομορφιά*- piękna
Μην είσαι χαζή*- nie bądź dłupia
χολέρα.- cholera
κάπου-gdzieś
______________________________________________________
Wiem krótki czekaliście na dłuższy??
Myślałam że uda mi się napisać dłuższy o wiele dłuższy ale....
Taki los :)
Hej :)
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to świetny pomysł z greka! Naprawdę, że też ja na to nie wpadłam XD To dodaje opowiadaniu autentyczności i fajnie wprowadza w klimat!
Ogólnie całkiem spoko, tylko niestety pojawiają się błędy i to dużo... Ale masz pomysły a to najważniejsze :) Spodobał mi się również sen Percyego WOW! I Clarisse jak zawsze wyczucie czasu ;P
I nie rezygnuj z pamiętników - sa ok!
Pozdrawiam
Hehehe. Bardzo fajny. Luke żyje ? Hm...Fajnie !
OdpowiedzUsuńOj dziękuję poprawie wszystkie błędy kiedy się przesiąde na komputer, bo na tablecie się za dużo nie da :-)
OdpowiedzUsuńAh..piękny, bardzo bardzo bardzo mi się podobał ;)
OdpowiedzUsuńJa również uważam, że pomysł z pamiętnikami był fajny i nie rezygnuj z nich do końca.
Pozdrawiam Iryd
Fajny rozdziałek
OdpowiedzUsuń